Są rzeczy przeciw którym rozum się buntuje.
Buntowałam się i potrafię rozpoznać tę cechę u innych. Mimo to nie chciałam niczego niszczyć. Z wyjątkiem tego, co niszczyło mnie. Nazwy rzeczy, które mają moc narzucania nam ograniczeń, zmieniają się wraz z upływem czasu. Konwenans i autorytet zastępuje zwykła słabość charakteru. Jednak mój stosunek do nich nie uległ zmianie. Nie uległ zmianie.
Bunt wynika z tego, że nie znasz życia. Buntujesz się przeciwko temu, co zauważasz i czego nie potrafisz zrozumieć. Kiedy zaczynasz wszystko rozumieć, mówisz: „Aha!” i masz siedemdziesiąt lat. Nie chcę dożyć momentu, kiedy w moim życiu wszystko będzie jasne.
Większość ludzi z osobowością zostaje zmuszona do bycia buntownikami.
Buntownikiem jest ten, kto nie przeciwstawia się społeczeństwu, kto rozumie całą jego grę i po prostu wychodzi z niej. Ono staje się mu obojętne. Nie jest przeciw niemu. I to jest piękno buntu: wolność. Rewolucjonista nie jest wolny, bo ciągle z czymś walczy - jak może być wolny? Ciągle przeciwstawia się czemuś. Jak działając przeciw czemuś, może być wolny?
Społeczeństwo kieruje się ustalonym trybem, postępuje według ustalonego wzoru, ma ustalone ideały. A buntownik nie może przystać na te ustalone ideały - musi podążać za swym, wciąż cichym, głosem.
Buntownik pozostaje w społeczeństwie, lecz nie stanowi już jego części.
Jeśli uzna coś za słuszne, przestrzega tego, lecz przestrzega swego własnego poczucia słuszności, nie przykazania, które ustanowili inni. A jeśli uzna, że coś nie jest słuszne, nie przestrzega tego, bez względu na koszty takiego postępowania. Może się zgodzić na ukrzyżowanie, lecz nie zaakceptuje żadnego duchowego poddaństwa.
Buntownik jest nasieniem wszelkiej przemiany.