- Kiedy byłem młody, chciałem robić to, co wszyscy, i ożeniłem się. Co za głupota, idiotyczny pomysł: robić tak jak wszyscy inni.
Niechaj wieczne spoczywanie równie słodkim Ci będzie, jak dobreś miał serce.
Jeżeli raj istnieje, będzie prawdziwym rajem tylko wtedy, gdy mnie tam przywitają wszystkie moje psy i koty.
Kiedy się przyzwyczaiło do samotnego życia, nie da się już żyć we dwoje.
- Co to jest "ckliwienie"?
- To takie słowo, którego używam, żeby wyrazić zarazem melancholię, poczucie winy, żal i sytuację, kiedy człowiekowi przychodzi na coś chęć i odchodzi. Po prostu wszystko to, co nas w życiu wkurza. Co nie daje nam iść do przodu.
Kobieta nie ma patentu na właściwe postępowanie. Okazujesz emocje – jesteś histeryczką. Chowasz je, żeby chłopak nie musiał się nimi zajmować – jesteś zołzą bez serca.
Matce, która straciła dziecko, nie proponuje się już niczego. Ani promocji, ani kuponów zniżkowych. Pozwala jej się bez słowa kupować whisky.
Śmierć matki to pierwszy smutek, który się opłakuje bez niej. (str. 310).
Śmierć jest jak ten pałętający się nam ciągle pod nogami pies, którego obecność dostrzegamy, dopiero kiedy nas ugryzie. Albo, gorzej, ugryzie kogoś nam bliskiego.
Śmierć zaczyna się wtedy, kiedy już dla nikogo nie możesz być obiektem marzeń.
Ludzie, którzy przygotowują swój pochówek, nie są pogrążeni w bólu, nie ma tu brutalnego odejścia. I z miejsca wydają dwa razy mniej pieniędzy.
Babcia bardzo wcześnie mnie nauczyła zbierać gwiazdy: nocą wystarczy postawić pośrodku podwórka miskę z wodą, żeby je mieć u swoich nóg.
Tak to już bywa po śmierci. Im odleglejsza w czasie, tym mniej obchodzi żyjących. Czas pozbawia życie blasku. Czas pozbawia blasku śmierć. (str. 18).
Nie ma Cię już tam gdzie byłaś, ale jesteś wszędzie tam gdzie ja jestem.
Tylko egoiści drżą ze strachu przed własną śmiercią. Inni drżą z obawy o tych, których zostawiają.
...życia nigdy nie da się ułożyć na nowo. Proszę wziąć kawałek papieru i go porwać, próżno by sklejać każdy że skrawków, zawsze będzie widać rozdarcia, zagięcia i taśmę.
- Chce pan, żebyśmy się poznali w hotelu?
Odniosłam wrażenie, że moje pytanie go zaskoczyło. Gładzi bawełniany obrus opuszkami palców. Znowu się do mnie uśmiecha.
- Hotel, pani i ja, to był jeden z moich planów średnio- i długoterminowych...Ale skoro pani proponuje, możemy zawęzić horyzont.
- Hotel to początek podróży.
- Nie, hotel to już podróż.