Powieść będąca drugą częścią sagi fantasy o wiedźminie. Wydana po raz pierwszy w 1995 roku.
A wiedźmin im na to, że bestia, pry, zowie się mantikora i bardzo jest niebezpieczna, tedy sto koron to se mogą wsadzić do rzyci, on karku nie nadstawi. Na to komendant rozsierdził się i powiedział, że taka to już pieska i wiedźmińska dola karku nadstawiać i że wiedźmin rychtyk do tego jest jako właśnie ona rzyć do srania.
- Odwiedził mnie także Jaskier. Przejeżdżał przez Dorian kilka tygodni temu. Opowiedział mi co nieco o twoich strapieniach. Ale powiedział bardzo mało. Za mało
- Doprawdy? Zaskakujesz mnie. To byłby pierwszy znany mi przypadek, gdy Jaskier nie powiedział za dużo.
Z sakieweczką w kieszeni ucieka się znacznie szybciej niż z workiem na ramieniu. I ma się obie ręce wolne, co nie jest bez znaczenia. Jedną ręką można trzymać żonę, drugą, gdyby zaszła konieczność, można komuś przypieprzyć.
Szła magiczka przez porębę, pogryzły ją żmije, wszystkie gady wyzdychały a magiczka żyje!
Wszyscy atrakcyjni mężczyźni w interesującym mnie wieku są żonaci, nic na to nie poradzę.
-A ty, Fercart? Co tobie przyrzekli Vilgefortz i Emhyr, że zdecydowałeś się zdradzić?
-Idź do diabła, zboczona gamratko.
Geralt wstrzymał oddech, ale nie dobiegł go odgłos kastetu zderzającego się ze szczęką. Filippa była bardziej opanowana od Keiry. Albo nie miała kastetu.
Nie było czarnego hełmu, nie było skrzydeł drapieżnego ptaka, których szum prześladował ją w koszmarach sennych. Nie było już czarnego rycerza z Cintry. Był klęczący w kałuży krwi blady, ciemnowłosy młodzieniec o oszołomionych błękitnych oczach i ustach wykrzywionych w grymasie strachu" (Spotkanie Ciri i Cahira na Thanedd).
Czarny rycerz z Cintry padł od ciosów jej miecza, przestał istnieć, z budzących grozę skrzydeł pozostały porąbane pióra. Przerażony, skulony, brodzący krwią młodzik był nikim. Nie znała go, nigdy nie widziała. Nie obchodził jej. Nie bała się go, nie nienawidziła. I nie chciała zabijać" (Spotkanie Ciri i Cahira na Thanedd).
Ale nie zrezygnował. Marudził dalej. Po prostu miał ochotę pomarudzić.
- Nie ma muzyki. Wieje jak cholera. Nie ma gdzie usiąść. Będziemy jeść i pić na stojąco?
- Spojrzał bohater na wzburzony odmęt - wydeklamował z cicha, starając się nie szczękać zębami. - Spojrzał i ruszył naprzód, albowiem serce jego nie znało trwogi.
Pegaz zwiesił łeb i uszy.
- Nie znało trwogi, mówię.
Pegaz potrząsnął łbem, dzwoniąc kółkami wodzy i munsztuka. Jaskier szturchnął go piętą w bok. Wałach wkroczył w wodę z patetyczną rezygnacją.
Raniony przez Mistle wciąż klęczał pośrodku drogi, kołysząc się i oburącz trzymając za zakrwawioną głowę. Iskra zatoczyła koniem, podcwałowała do niego, z góry rąbnęła mieczem, mocno, z całej siły. Ranny zawył. Ciri zobaczyła, jak odcięte palce prysnęły na boki niby szczapki z rozłupywanego polana, padły na ziemię jak tłuste białe robaki.
- Ach, mężczyźni - powiedziała Filippa. - Niczego nie rozumiecie. Czy w półmroku i dymie, siedząc za stołem, można imponować suknią i figurą?
- Marti nie interesuje się polityką.
- Bulwersujące. Myślałem, że tu wszyscy szpiegują.
Kolczyki obu czarodziejek, przypominające miniaturowe kiście winogron, były identyczne - w powietrzu natychmiast zapachniało wściekłą wrogością.
- Ty, Jaskier - Bernie Hofmeier spojrzał na niego krzywo - jak coś
powiesz, to nie wiadomo, płakać, śmiać się czy w rzyć cię kopnąć.
- Mających kłopoty biedaków nie stać na twoje usługi.
- Na twoje usługi biedaków nie stać również. Biedaków nigdy nie stać na nic, dlatego właśnie są biedakami.