[Jakier] - Masz, napij się (...). Dobrze ci zrobi.
[Geralt] - Bo ja wiem? Yennefer zapowiedziała mi, że jeśli będzie ode mnie zalatywać...
[Jakier] - Pogryziesz nać pietruszki. Pij, pantoflarzu.
Powodem zwolnienia był, jak się twierdzi, nieuregulowany stosunek do wiary i brak poszanowania dla symboli, które są święte dla wszystkich Polaków.
Pół życia nas rozdziela. (...) I czas, okrutnie szybko mknący. Nigdy już o mnie nie pomyśli w latach młodości nadchodzącej...".
- Analiza - powiedziałem szorstko. - Ksiądz Kociuba jest bałwan i pieprzy farmazony. Zaraz ci udowodnię, że znam się na katechizmie i Piśmie. Albowiem napisane jest w...liście Ambrożego do Efezjan...Analiza przestała płakać i patrzyła na mnie z otwartymi ustami. Nie było wyjścia. Jechałem dalej Ambrożym.
- Napisane jest - trułem, robiąc mądrą minę - że przyszli kadeceusze...
- Chyba sadeceusze?
- Nie przeszkadzaj. Przyszli sadeceusze i ci...no...celnicy do Ambrożego i rzekli: "Zaprawdę, święty mężu, czy popełniła grzech Żydówka, której rzymscy legioniści ściągnęli przemocą majtki?" A Ambroży narysował na piasku kółko i krzyżyk...
- Co?
- Nie przerywaj. I rzekł święty: "Cóż to widzicie?" "Zaprawdę to widzimy kółko i krzyżyk" - odrzekli celnicy. "Tak tedy zaprawdę powiadam wam - rzekł Ambroży - oto dowód, że nie popełniła grzechu owa niewiasta i lepiej idźcie sobie do domów waszych, celnicy, bo nie jesteście wszak bez winy i nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Idźcie sobie, albowiem zaprawdę powiadam wam - zaraz wezmę kamień i rzucę w was tym kamieniem". I odeszli celnicy z wielkim wstydem, albowiem zbłądzili, oczerniając ową niewiastę. Zrozumiałaś, Anka?
Rekord padł jednak w saksońskim Kwedlinburgu - sto strzydzieści trzy kobiety spalono tam...jednego dnia. A w śląskim mieście Nysa - iście renesansowo, zgodnie z duchem postępu, jak przystało na wiek wykluwającej się rewolucji przemysłowej - cech zdunów skonstruował na zamówienie braci dominikanów specjalny piec do palenia czarownic. Postęp!
A potem znaleźli się ponownie w łóżku, w rozburzonej pościeli, jeszcze ciepłej i pachnącej snem. I zaczęli się nawzajem poszukiwać, i poszukiwali się długo i bardzo cierpliwie, a pewność, że przecież się odnajdą, napełniała ich radością i szczęściem, i radość i szczęście były we wszystkim, co robili. I chociaż tak bardzo się różnili, rozumieli, jak zawsze, że nie są to różnice z tych, które dzielą, ale z tych, które łączą i wiążą, wiążą twardo i mocno, jak wysieczony siekierą zacios kroki i kalenicy, zacios, z której rodzi się dom.
Cóż, na psy schodzi ten świat. Żadnych względów i żadnego szacunku nie okazuje się już śpiącym lub odpoczywającym kotom. Gdzie te czasy, gdy prorok Mahomet, chcąc wstać i iść do meczetu, a nie chcąc budzić kotki uśpionej w rękawie jego szaty, uciął rękaw nożem. Nikt z was, założę się o każde pieniądze, nie zdobyłby się na równie szlachetny czyn. Dlatego też nie przypuszczam, by komukolwiek z was udało się zostać prorokiem, choćby jak rok długi biegał z Mekki do Mediny i z powrotem. Cóż, jak Mahomet kotu, tak kot Mahometowi.
Nasz piękny park nosił niegdyś, jak opowiadał mi nieboszczyk dziadek, imię marszałka Piłsudskiego. Później, w czasie wojny światowej, zmieniono tę nazwę na Park Horsta Wessela. Po wojnie patronami parku zostali bohaterowie Stalingradu i byli nimi bardzo długo - do czasu, gdy marszałek Piłsudski ponownie wrócił do łask, a jego popiersie do parku. Później, gdzieś około roku 1993, nastała Era Szybkich Zmian. Marszałek Piłsudski zaczął się źle kojarzyć - nosił wąsy i robił przewroty, głównie w maju, a nie były to czasy, gdy można było tolerować w parkach popiersia facetów z wąsami, lubiących podnosić zbrojną rękę na legalną władzę, niezależnie od efektu i pory roku. Park przemianowano tedy na Park Orła Białego, ale wówczas inne narodowości, których w Suwałkach było już bez liku, zaprotestowały gorąco. I czynnie. Nazwano więc park Ogrodem Ducha Świętego, ale po trzydniowym strajku banków postanowiono nazwę zmienić. Zaproponowano: Park Grunwaldzki, ale zaprotestowali Niemcy. Zaproponowano: Park Adama Mickiewicza, ale zaprotestowali Litwini, ze względu na pisownię i inskrypcję: "polski poeta" na projekcie pomnika. Zaproponowano: Park Przyjaźni, ale zaprotestowali wszyscy. W rezultacie ochrzczono park imieniem króla Jana III Sobieskiego i tak już zostało, prawdopodobnie dlatego, że odsetek Turków w Suwałkach jest znikomy, a ich lobby nie ma żadnej siły przebicia. Właściciel restauracji "Istanbul Kebab" Mustafa Baskar Yusuf Oglu mógł zaś sobie strajkować do usranej śmierci.
- Najwyraźniej pragniesz mi o czymś opowiedzieć. Zrób to i oddal się. [...]
- Ja coś wiem! - wrzasnął cienko.
- Nareszcie. Natura jest nieogarnięta w swej łaskawości.
- Babko?
- Słucham.
- Czy dla mnie, jak dorosnę, też złapiemy męża?
- Oczywiście.
(...) pisarza, który twierdzi, że większość swych pomysłów nie czerpie z lektur, nazwę łgarzem. Dla wyjaśnienia dodam, że do lektur zaliczam nie tylko gazety, ale też kino i telewizję.
Co może być gorszego od idioty w lesie?
Ten z was, który krzyknął, że nic, racji nie miał. Jest coś, co jest gorsze od idioty w lesie.
Tym czymś jest idiotka w lesie.
Idiotkę w lesie - uwaga - poznać można po następujących rzeczach: słychać ją z odległości pół mili, co trzy lub cztery kroki wykonuje niezgrabny podskok, nuci, mówi do siebie, leżące na ścieżce szyszki stara się kopnąć, żadnej nie trafia.
A gdy dostrzeże was, leżących sobie na konarze drzewa, mówi: "Och!", po czym gapi się na was bezczelnie.
- Och - powiedziała idiotka, zadzierając głowę i gapiąc się na mnie bezczelnie. - Witaj, kocie.
Uśmiechnąłem się, a idiotka, choć i tak niezdrowo blada, zbladła jeszcze bardziej i założyła rączki za plecy. By ukryć ich drżenie.
- Dzień dobry, Panie Kotku - wybąkała, po czym dygnęła niezgrabnie.
- Bonjour, ma fille - odpowiedziałem, nie przestając się uśmiechać. Francuszczyzna, jak się domyślacie, miała na celu zbicie idiotki z pantałyku. Nie zdecydowałem jeszcze, co z nią zrobię, ale nie mogłem sobie odmówić zabawy. A skonfundowana idiotka to rzecz wielce zabawna.
- Ou est ma chatte? - pisnęła nagle idiotka.
Jak słusznie się domyślacie, nie była to konwersacja. To było pierwsze zdanie z jej podręcznika francuskiego. Tym niemniej ciekawa reakcja.
Nazwał mnie kilka razy dość brzydko, przypisując mi aktywny kompleks Edypa i pasywny homoseksualizm (...).
Za stodołą, gdzieś na płocie,
Kogut gromko pieje.
Zaraz przyjdę, miła do cię
Tylko się odleję.