Powieść obyczajowo-psychologiczna, uznawana za diagnozę ówczesnego pokolenia.
Wy chcecie, żebyśmy dla was istnieli, nie wy dla nas. Następnie kochacie lepiej dzieci niż męża. Dola jego jest dolą satelity. Widziałem to, obserwowałem nieraz – takie jesteście powszechnie; gdzieniegdzie tylko świecą wyjątki, jak diamenty wśród osypiska.
Nie! – moje księżniczki – pozwólcie uwielbiać się z daleka.
Odsunąć raz na zawsze na drugi plan wszystkie cele, wszystkie ideały, płonąć codziennie
jak kadzidło na ołtarzu żony – i do tego własnej żony, o panie moje – to dla człowieka trochę za mało!
Moja samowiedza pyta mnie wprawdzie zaraz: Właściwie, co ty masz lepszego do roboty?
jakie zamiary, jakie cele? Jeśli kto, to ty stworzony jesteś na ofiarę całopalną.
Ale nie – do licha! W małżeństwie trzeba tak zmienić życie, tyle wyrzec się ze swoich
przyzwyczajeń, wygód, upodobań, nałogów, że chyba istotna i wielka miłość może to opłacić.
Mnie się to nie trafi. Ożenienie się jest tak bajecznym aktem wiary w kobietę i woli, że się na nie nigdy nie zdobędę.
Ja ze wszystkich zadań życiowych nie rozwiązałem żadnego, jestem niczym; sceptycyzm trawi mnie, nie jestem szczęśliwy, a czuję się znużony.
Chory wiek, w którym tylko osły mają jeszcze jakąś wolę, bo gdy ktoś posiada choć trochę rozumu, to go zaraz użyje do zwątpienia o wszystkim i przekonania siebie samego, że naprawdę nie warto chcieć czegokolwiek”.
Lubię ich ogromnie, bo dopiero u nich przekonywam się, że szczęście może być rzeczą nie tylko książkową, ale zupełnie realną. On przy tym jest bystry człowiek, wrażliwy jak skrzypce stradivariusa i posiada zupełną świadomość swego szczęścia. Chce go i ma. Tego mu zazdroszczę.
Bom stawiał znaki zapytania i filozofowałem tam, gdzie inni tylko kochają. Skutek był taki, żem nie wyfilozofował nic, a wyjałowiłem sobie serce.
Stara historia, że kto się nadto nad sobą zacieka, ten w końcu nie zgadza się na siebie, a kto się na siebie nie zgadza, ten nie jest zdolny do żadnych postanowień.
Człowiek bardzo a bardzo biedny żyje okruszkami i zbierając je uśmiecha się z wdzięcznością poprzez łzy.
Zacząłem swoim zwyczajem zgłębiać się, rozmyślać, przez co przefilozofowałem własne i cudze szczęście.
Nic tak nie zjednywa, nie ujmuje, nie ciągnie męskiego serca, jak gdy czuje, że jest kochane.
(…) Często myślę, że trzymałem szczęście za oba skrzydła i pozwoliłem mu odlecieć.
Kobieta nie jest w rzeczywistości taką, jaką się ogółowi ludzi przedstawia, ale taką, jaką ją widzi zakochany w niej mężczyzna, że zatem bezwzględna jej doskonałość jest w stosunku prostym do siły miłości, jaką potrafiła wzbudzić.
...ludzie zabrali mi miłość, czas wysuszył nienawiść; że zaś człowiek żyjąc musi czuć – czuję przeto, jak umiem, żyję tym, co mi zostało. Muszę także wyznać, że nie przesyci się szczęściem, kto tak czuje i żyje...
Z życia musi coś wyrosnąć, baczcie, żeby nie wyrosło coś takiego, co by się stało nieszczęściem dla ciebie i twoich bliskich.
Dzięki gazetom zanikł ten zmysł, na mocy którego ludzie odróżniali prawdę od fałszu, zanikło poczucie słuszności, poczucie prawa i bezprawia, zło stało się bezczelnym, krzywda poczęła przemawiać językiem sprawiedliwości, słowem – ogólna dusza ludzka stała się niemoralna i oślepła.
Co do mnie, należę widocznie do starej szkoły, bo nie umiem się poznać na dzisiejszej grze, polegającej na sile, to jest na wybijaniu zębów fortepianom. Słuchając ostatnim razem Hilstówny u Laury, pomyślałem w duchu, że gdyby fortepian był człowiekiem, który uwiódł jej siostrę, nie mogłaby go walić zawzięciej (...) Utwory jej mają wielkie powodzenie w tutejszym świecie muzycznym i uchodzą za głębokie, prawdopodobnie dlatego, że gdy się je słyszy raz dziesiąty, człowiek mówi sobie: Może za jedenastym coś zrozumiem.
Tylko takie usta, które już piły ze źródła zwątpień, można przekonać, że zabroniony pocałunek nie jest grzechem.
Oddzielić pożądanie od kochania jest takiem samem niepodobieństwem, jak oddzielić myślenie od bytu. Nawet uczucia religijne, najidealniejsze ze wszystkich, objawiają się przez słowa, klęczenie, całowanie rzeczy świętych; jam zaś chciał, żeby miłość do kobiety wyrzekła się wszelkiego wcielenia, wszelkiego związku z ziemią i istniała na świecie w sposób zaświatowy.