Ten, kto ciągle chce zajść "gdzieś wyżej", musi liczyć się z faktem, że pewnego dnia poczuje zawrót głowy. Cóż to jest zawrót? Lęk przed upadkiem? Ale czemu odczuwamy zawrót głowy również na szczycie wieży otoczonym bezpieczną barierą. Zawrót głowy to coś innego niż lęk przed upadkiem. Zawrót głowy oznacza, że nas ta głębia pod nami przyciąga, wabi, budzi w nas pragnienie upadku, przed którym bronimy się przerażeni.
Polacy sami sobie muszą wypracować polskość poprzez pracę u podstaw i pomnażanie własnego kapitału – musimy liczyć tylko na siebie.
Panowała opinia, że Polacy przynajmniej przyzwoicie się zachowują. Ja się tym pocieszałam. Szokiem było wejście Niemców z NRD, to było jakieś przełamanie tabu, po raz pierwszy od II wojny światowej armia niemiecka najechała terytorium innego państwa. Strasznie wyglądali Rosjanie: obdarci, w łachmanach, głodni – coś nawaliło z aprowizacją i oni przez kilka dni nie mieli zapasów, nie mieli co jeść. I tu trzeba powiedzieć, że Czesi nie byli tacy poczciwi, żeby ich karmić; wręcz przeciwnie, na ich oczach zajadali się pieczoną kiełbasą albo brzoskwiniami, taki mieli sposób na walkę z okupantem. Pierwsze dni po wejściu wojsk były szalenie ciekawe. Ciągle gdzieś się biegało, w powietrzu latały kule, chłopcy wskakiwali na czołgi i walili motykami w zbiorniki z benzyną.
Jarosław Kaczyński nie jest zabawny, jest ciągle groźny, więc nie patrzę na to tak ludycznie.
Wcześniej tego roku pojechaliśmy na narty. Byłem właśnie w sklepie, gdzie płaciłem rachunek, i stała tam pewna znana mi pobieżnie kobieta. Czekałem na swój rachunek, a ona coś kupowała, sitko do herbaty. Zupełnie nagle zapytała mnie: „Gdzie zginął twój ojciec?” Byłem bardzo zaskoczony, wyrzuciłem z siebie jakieś „Oh, Anzio”. I teraz: to jest kobieta mniej więcej w moim wieku, a więc gdzieś tak w okolicach czterdziestki. Powiedziała: „Mój ojciec także zginął na wojnie”. Najwyraźniej ktoś pożyczył jej egzemplarz The Final Cut, a ona wysłuchała go w całości i uznała za bardzo poruszający. Tak naprawdę to powiedziała, że wzruszył ją do łez. Powiedziała mi to, stojąc w sklepie, z pewnym wysiłkiem jak podejrzewam, i pamiętam, że pomyślałem wtedy: „To naprawdę wystarczy. I nie będzie miało żadnego znaczenia, jeśli Amerykanie tego nie kupią”.
Uczcie się z historii spekulantów i inwestorów to dowiecie się, że lepsze okresy poprzeplatane gorszymi to normalka w tym fachu. Ludzie którzy ciągle trafiają to mit.
Mam gdzieś polskie rakiety kosmiczne i CPK. Wolałbym żeby służba zdrowia była na przyzwoitym poziomie, żeby szkoła naprawdę uczyła, a dzieci nie chodziły głodne i nie mieszkały w domach dziecka. Ten kosmos jest dla mnie istotniejszy.
Twierdzę megalomańsko, że umiem robić spektakle telewizyjne, nie boję się telewizji. Natomiast teatru ciągle się uczę, nie mam gotowych rozwiązań, nie mogę powiedzieć o sobie, że jestem reżyserem, który ma własny styl teatralny.
[...] miarą twórczości teatralnej jest nie to, co ja wysyłam widowni, lecz tylko to, co z widowni wraca do mnie. Ta fala zwrotna jest miarą mojej twórczości. I ona z końcem przedstawienia unosi się gdzieś w powietrzu, po czym się rozwiewa.
Teatr jest ciągle tym miejscem, gdzie bywa się artystą. W kinie artystą jest reżyser, a aktor to lepiej lub gorzej sfotografowany przedmiot. Dlatego właśnie teatr daje mi najwięcej satysfakcji.
Ciągle stoję pod ścianą, mam kuloodporną kamizelkę na sobie, albo skórę z niedźwiedzia. Kulawy, garbaty, jestem, po prostu jestem. Wystarczy, że się podobam kobietom.