Do pieniędzy przywiązujemy tak wielką wagę dlatego, że są łącznikiem pomiędzy teraźniejszością a przyszłością.
Zysk najmądrzejszym (giełdowym profesjonalistom) przynieść może raczej antycypacja psychologii tłumu niż realnych tendencji, a także czujne małpowanie nierozsądku. To dlatego, że naprawdę wiedzą niewiele więcej niż ten tłum – choć udają, że wiedzą.
Z punktu widzenia naszego kredytu ożywienie, w którym nie wzięlibyśmy udziału, byłoby najgorszą rzeczą, jaką można sobie wyobrazić.
Wybitny ekonomista musi posiadać rzadki zestaw talentów... Musi być matematykiem, historykiem, mężem stanu, filozofem – wszystkim po trochu. Musi rozumieć symbole i wiedzieć, jak używać słów. Musi rozważać to, co partykularne, w kategoriach tego, co ogólne, i w tej samej chwili dotykać abstrakcji i konkretu. Musi badać teraźniejszość w świetle przeszłości w imię celów przyszłości. Nie może całkiem pominąć żadnej części ludzkiej natury ani tworzonych przez ludzi instytucji. Musi działać jednocześnie celowo i bezinteresownie, musi być zdystansowany i nieprzekupny niczym artysta – ale czasem równie bliski życia jak polityk.
Większość rzeczy, które chciałoby się wystawić na sprzedaż, w ogóle nie dadzą się sprzedać na rozsądnych warunkach.
W gospodarce pieniężnej zmiana poglądów dotyczących przyszłości może z natury rzeczy wywierać wpływ na rozmiary zatrudnienia, a nie tylko jego kierunki.
Uważam, że ekonomia jest nauką moralną... zajmuje się introspekcją i wartościami... zajmuje się motywami, oczekiwaniami i psychologicznymi niepewnościami.
Tani pieniądz oznacza, że pozbawiona ryzyka czy rzekomo pozbawiona ryzyka stopa procentowa będzie niska. Ale realne przedsięwzięcie zawsze zawiera w sobie jakiś poziom ryzyka. Może być tak, że pożyczkodawca, którego doświadczenie zachwiało zaufaniem, będzie wciąż domagał się takiego oprocentowania kredytu dla przedsiębiorstw, na jakim pożyczający nie będzie mógł zarobić... Jeśli faktycznie tak będzie, nie ma innej drogi ucieczki od przedłużającego się, a może i bezterminowego, kryzysu niż państwowa interwencja i subsydiowanie nowych inwestycji.
System kalkulacji ekonomicznej sprowadził cały bieg życia (...) do swego rodzaju parodii koszmaru księgowego. (...) Musimy pozostać biedni, ponieważ nie „opłaci się” być bogatym. Musimy żyć w norze nie dlatego, że nie umiemy zbudować pałacu, ale dlatego że nas na niego nie stać.(...) Niszczymy piękno krajobrazu, bo niezawłaszczone wspaniałości przyrody nie mają wartości ekonomicznej. Jesteśmy zdolni zgasić słońce i gwiazdy, bo nie płacą dywidendy.
Przed rokiem 1929 rezerwy amerykańskich firm były tak wielkie, że już choćby to jedno mogło prawdopodobnie wywołać kryzys.
Procent nie wynagradza dzisiaj żadnego istotnego poświęcenia, tak samo jak renta gruntowa. Właściciel kapitału otrzymuje procent dlatego, że ilość kapitału jest niedostateczna, tak samo jak właściciel ziemi otrzymuje rentę dlatego, że ilość ziemi jest niedostateczna. Ale podczas gdy mogą istnieć naturalne powody niedostatecznej ilości ziemi, to nie ma żadnych naturalnych powodów, aby występował niedostatek kapitału.
Niesłuszne jest poświęcanie teraźniejszości dla przyszłości, jeśli nie możemy wyobrazić sobie wariantów przyszłości w sposób wystarczająco konkretny. Jeżeli nie widzimy ich tak wyraźnie jak teraźniejszości, nie możemy mieć pewności, że wymiana jest warta zachodu.
Międzynarodowe inwestycje zawsze były i pewnie zawsze będą niespłacalne.
Ludzie praktyki są bardzo czuli na to, co zwykli nazywać stanem zaufania, i przywiązują do tego dużą wagę. Ale ekonomiści nie poddawali tego problemu starannej analizie...
Jedynym środkiem zapewniającym przybliżenie się do stanu pełnego zatrudnienia okaże się uspołecznienie inwestycji w dość szerokim zakresie (...).
Idee głoszone przez ekonomistów oraz myślicieli politycznych, bez względu na to, czy są słuszne, czy błędne, mają większą siłę, niż się powszechnie przypuszcza.
Ekonomia to nauka myślenia w kategoriach modeli połączona ze sztuką wyboru modeli odpowiadających współczesnemu światu (...) Dobrzy ekonomiści zdarzają się nieczęsto, gdyż dar posługiwania się „czujną obserwacją” do wyboru dobrych modeli (...) wydaje się niezwykle rzadki.
Rozważny bankier to nie jest ktoś, kto skutecznie broni swój bank przed upadkiem, lecz ten, kto umie splajtować razem z innymi, by nikt nie mógł go o nic winić.
Kapitalizm to takie niezwykłe wierzenie, że najbardziej niegodziwi zrobią najbardziej niegodziwe z czynów dla wspólnego dobra wszystkich ludzi.
Gdyby skarb państwa wypełniał stare butelki banknotami, zagrzebywał je w opuszczonych szybach węglowych na dostępnej głębokości i zasypał te szyby śmieciami, a następnie pozostawił wydostanie tych banknotów – w myśl doskonale wypróbowanych zasad laisses – faire'yzmu – prywatnym przedsiębiorcom (oczywiście po uzyskaniu dzierżawy terenu banknotonośnego), bezrobocie zostałoby przezwyciężone, a w wyniku tego zarówno dochód realny społeczeństwa, jak i jego kapitał rzeczowy osiągnęłyby prawdopodobnie poziom znacznie wyższy aniżeli istniejący obecnie. Rozumniej zapewne byłoby budować domy itp., jeżeli jednak stoją temu na przeszkodzie trudności natury politycznej i praktycznej, lepiej już zakopywać banknoty niż w ogóle nic nie robić.