Władzę suwerenną zastąpiła dziś władza pastoralna.
Ludzi cechuje przede wszystkim to, że gotowi są we wszystko uwierzyć. No bo czyż Kościół przetrwałby prawie dwa tysiące lat, gdyby nie powszechna łatwowierność?
Straszną jest rzeczą, że gdziekolwiek człowiek się urodzi, pewne twierdzenia zostają mu wpojone w dzieciństwie wraz zapewnieniem, że nigdy nie będzie mógł wątpić na ich temat, pod karą utraty wiecznego zbawienia.
Lekarz stara się ujrzeć w człowieku jego niedomagania, sędzia jego złe strony, a ksiądz jego głupotę – im głębsza tym lepsza.
Etyka i moralność nie zależą od takiej czy innej religii. To tylko religie przywłaszczają sobie pewne pojęcia moralne, obowiązujące w danym środowisku: sankcjonują je i głoszą.
Człowiek nieszczęśliwy to rzecz święta.
Dlaczego w szpitalach pytają Cię o religię? Dlaczego nie o ulubioną drużynę piłkarską albo kolor? Skąd założenie że ludzie muszą wyznawać religię?
Chrystus ciągle się odradza w wybranych ludziach i ciągle bywa w nich męczony.
Wniebowzięcie jest windą, która unosi się dzięki ciężarowi martwego Chrystusa.
Cały mój rozwój duchowy można zrozumieć, porównując sublimacje wszystkich tendencji libidalnych we wniebowstąpieniu Dziewicy, ucieleśnionej przez Galę, która jest Nietzscheańską apoteozą woli najwyższej mocy kobiecej: jest to nadkobieta pchana gwałtownością własnych antyprotonów.
Człowiek w naszych czasach walczy z rzeczami, z którymi nie powinno się walczyć, bo są nieuchronne. Istnieje ogromna presja, żeby być sprawnym i megaestetycznym. A starość, tak zresztą jak śmierć, po prostu jest. Buddyści twierdzą, że jeżeli jesteśmy w stanie zawalczyć z jakimś problemem, to powinniśmy to zrobić, natomiast jeśli nie da się z czymś walczyć, to trzeba przestać o tym myśleć, bo to nie ma sensu.
Wszystkie religie zawierają zasady pożyteczne dla społeczeństwa.
To zdumiewające, że bogactwo ludzi Kościoła wzięło początek od zasady ubóstwa.
Jakże niszczycielski był fanatyzm chrystianizmu i islamu. Tylko piórem umoczonym we krwi lub łzach można by opisać jego przerażające skutki.
Gdybym był papieżem, posłałbym do licha wszystkich mistrzów ceremonii i wolałbym być człowiekiem niż bogiem.
Człowiek pobożny i ateista mówią wciąż o religii: jeden mówi o tym, co kocha, drugi o tym, czego się lęka.
Bóg nie stworzył wszechświata.
Zdecydowanie nie traktuję zen jako religii. Zwłaszcza że mam już bardzo dobrą religię, jestem Żydem i nie szukam nowej. Zen nie ma charakteru religijnego, nie ma tam modlitwy, Boga ani dogmatycznej teorii. To po prostu okazja, by posiedzieć w spokojnym miejscu, a trudno o to w dzisiejszych czasach. Dlatego trzeba otoczyć je mnóstwem reguł, ogrodzeń i zasieków, żeby pozostało spokojne. Potem już tylko siedzisz tam i pracujesz nad sobą. Taka możliwość to wielki luksus i potrzeba wielu surowych zasad, żeby utrzymać ten spokój.
Wszyscy pragną pokoju. Można go osiągnąć dzięki rozwijaniu współczucia i absolutnej wiedzy na temat pustości. Pokoju na świecie nie da się uzyskać poprzez poprawianie zewnętrznego świata w sensie podwyższania standardów życia.