To ja będę zawsze w dupę bity? Tak, ale za to zgodnie z regułami gry, zjeżdżajcie.
A odejdź no! Tfu! Gdzie z tym ryjem, gdzie? Coś ty żarła? Trociny czy co? Mówiłem żebyś się wypchała ale nie do końca.
Teraz z dziadkiem kupiliśmy „Młodego Technika” i na podwórku pershinga stawiamy. Mówię ci, jak pieprznę, to się mogę tylko o jedno biurko pomylić. Jak zdążą, to coś o tym napiszą.
Oż ty cholero jasna, ty zgago pieruńska, by cię szlag trafił! Musiałaś się ujawniać? Musiałaś? Oż, taki karabin mi zabrali. Ile to by spraw rozwiązało. A co ja mam tymi kulkami rzucać teraz? Kulomiot jestem czy co? A dziadkowi granat też wzięli. A nie wiem czemu… on był tylko zaczepny. Dziadek rzucał i od razu wiedział, jakie wojsko idzie. A teraz kto mu powie? Wszystko tajemnica.
Oni tam są porąbani. Oni wojnę pokazują, a o pokój walczą.
A jeden to się chwalił, że se sam doktorat napisał. Aaa… gówno mnie to obchodzi! Jedni piszą, innym dają, takie jest zbójeckie prawo.
A ci Amerykanie… oni nie są wcale tacy źli. Oni napadną, a potem przeproszą. A mnie za te 40 lat to nikt, kurwa, nie przeprosi.
Widziałaś, jak cicho? Ludzie na coś czekają. Za późno… la, la, la…
Ty naprawdę tyle tego masła żresz, czy ktoś się do nas dosiadł?
Ty coś w sobie masz. A to potem na mnie przechodzi… A niech se łazi.
Trzeba to powiedzieć: nic z tego, co było na scenie, w radiu, nie było robione bez wiedzy władzy. Nie należy teraz zaprzeczać temu, że się w dni świąt partyjnych grało najwięcej kabaretów. 1 Maja czy 22 Lipca to były bardzo potrzebne dni. Grało się wtedy mnóstwo. I nawet gdyby teraz chciało się o tym zapomnieć… to i ja, i Janusz Rewiński, Jan Pietrzak, Marcin Wolski, Zenon Laskowik, koledzy z Wrocławia – wszyscy wiedzieli, co i dla kogo robili.
– Jaki jest pana stosunek do wiary katolickiej?
– (…) sądzę, że niedługo przyjdzie się przechrzcić. Nie wiem, może wrócić do korzeni i wybrać jakiegoś Światowida? Nie da się założyć klapek na oczy i nie widzieć tej głupoty.
Może się okazać, że wojna na Ukrainie to wielki teatr. Cały czas obserwuję nieścisłości na scenie, jakby to była źle napisana sztuka.
Piosenki natrętnie moralizatorskie, które wykładają kawę na ławę, nie są dobre. Wolę teksty, które subtelnie skłaniają do myślenia.
Jeśli twórca jednoznacznie się upolitycznia, to w moim mniemaniu traci jedną z bardzo ważnych cech, mianowicie niezależność. Traci własny punkt widzenia na świat.