Bo Madonna to nie był wtedy mój typ. Ale podczas tej rozmowy zobaczyłem jej inny, niewystudiowany wizerunek. Stałem się jej fanem.
Wiele osób uważa, że w życiu nie ma przypadków, a w moim życiu wszystko dzieje się przypadkowo.
Tak, zdecydowanie. To Góry Izerskie. Byłem zdziwiony, gdy odkryłem w sobie zachwyt tym miejscem i górami w ogóle.
Myślę, że ludzie z prowincji mają bardziej pod górkę, żeby dojść do pewnych rzeczy, i to jest dobre, bo trzeba sobie wyznaczać cele, pokonywać przeszkody.
Używam często sformułowania, że radio jest teatrem wyobraźni.
Natomiast młodych podziwiam za kreatywność. Wydawało się, że wszystko już było, a jednak nie. Każdy następny młody artysta, który się pojawia, ma nam coś nowego do zaproponowania.
Praktycznie od dzieciństwa, od lat 60., kiedy zacząłem słuchać Listy Przebojów Studia „Rytm”, emitowanej w radiowej Jedynce, myślałem o tym, że chciałbym zostać panem Markiem od listy przebojów.
Podjąłem decyzję o odejściu z Trójki, bo nie było innej możliwości. Ja już naprawdę nic nie muszę.
Przy Myśliwieckiej jest mój dom. Jestem w radiu, czyli w domu, czyli w radiu – tak mawiam. Tutaj jest połowa kolekcji moich płyt. I życia.
Podróże, które odbywam po świecie, uświadamiają mi, że tęsknię za Polską, za tym swoim szarym życiem, za bazarkiem nieopodal bloku, za jabłkami lobo. Chociaż zachwycam się australijskimi awokado i mango, to równie mocno doceniam polskie śliwki węgierki i właśnie jabłka lobo. Pod tym kątem jestem patriotą.
Miałem świadomość, że prędzej czy później będę pracował w radiu, a studia to tylko pewien etap, który muszę przejść, by nie trafić do wojska. Nie chciałem wtedy martwić rodziców, co to za zawód dla mężczyzny – radiowiec.
Jestem piechurem, lubię Góry Izerskie i piętnasto – czy dwudziestokilometrowe spacery. Kiedyś mogłem po takiej wyprawie wrócić wieczorem do hotelu i jeszcze się gdzieś bawić. A teraz przychodzę, padam na twarz i to wszystko, na co mnie tego dnia stać. Czas nie czeka na nikogo, dotyka nas wszystkich.
Jestem, jak to mówię, „staroczesny”, dlatego do nowinek podchodzę z rezerwą. Rap mnie nigdy nie zachwycił. Polski wydaje mi się sztuczny – to kopiowanie amerykańskich artystów. Z ostatnich tendencji spodobał mi się chill out. Zrobiłem kilka składanek w tym stylu. Niestety każda z nowych form się zużywa. Tak było choćby ze smooth jazzem.
Razi mnie to, że każdy zespół może napisać na Facebooku: Głosujcie na nas na liście, wystarczy kliknąć w link. To przestało być już wybieranie piosenek, tylko wyścig między artystami.
Zasadnicza różnica między dzieciństwem a starością polega na tym, że nasze dzieciństwo pamiętają rodzice, a starość – nasze dzieci (o ile je mamy).
Spędziliśmy słodko-gorzki wieczór. Słodki, bo spotkaliśmy się po latach i wspominaliśmy najpiękniejsze chwile młodości. Gorzki, bo zdaliśmy sobie sprawę, że łączy nas już tylko sentyment.
Kiedyś myślałem, że wybrałem samotność. Dziś skłonny jestem uznać, że samotność wybrała mnie, a ja nauczyłem się z nią żyć.
Kiedy idzie jesień, kupuję kwiat eukaliptusa. Czekam, aż przekwitnie, zasuszam i stawiam na stole. W dżdżysty dzień uwalniają się olejki, a zapach roznosi się po całym mieszkaniu. I tak od 15 lat.