Nie zrobiłem konferencji prasowej aby ogłosić zakończenie kariery, ale tak, nie zamierzam już więcej grać. Mówiłem sobie przez ostatnich kilka lat aby tego nie ogłaszać w razie gdyby nadarzyła się jakaś wspaniała rola, jednak naprawdę nie chcę tego dłużej robić.... Brakuje mi aktorstwa bo robiłem to przez ostatnie 50 lat i kochałem to. Jednak biznes [filmowy] jest dla mnie bardzo stresujący. Kompromisy jakie muszę zawierać grając w filmach doprowadziły mnie do punktu gdzie poczułem, że nie chcę tego więcej robić.
Kiedy jesteś na szczycie, masz uczucie nieśmiertelności. Czujesz, że nie możesz nic zrobić źle, wszystko jest dobrze bez względu na rolę. Cóż, tak naprawdę to uczucie jest śmiertelne. Musisz być ze sobą szczery.
Ludzie na ulicy ciągle nazywają mnie Popeye, chociaż Francuski lacznik (1971) był 15 lat temu. Chciałbym zagrać w nowym hicie i mieć nowe przezwisko.
Dysfunkcyjne rodziny spłodziły wielu dobrych aktorów.
Jeden krok dzieli bohatera od tchórza.
Chciałem grać, byłem jednak zawsze przekonany że aktorzy muszą być przystojni. To wzięło się z czasów kiedy Errol Flynn był moim idolem. Wyszedłem z kina i byłem zaskoczony kiedy spojrzałem w lustro i nie zobaczyłem Flynna chociaż czyłem się nim.
Jeśli zacznę być "gwiazdą", stracę kontakt z normalnymi ludźmi których gram najlepiej.
Wiele emocji kosztuje mnie obserwowanie siebie na ekranie. Myślę o sobie i czuje się dość młody, i wtedy widzę tego starego faceta z workowatym podbródkiem, zmęczonymi oczami, cofniętymi włosami i całą resztą.
Byłem szkolony na aktora nie na gwiazdę. Uczyłem się odgrywać role a nie dawać sobie radę ze sławą, agentami, prawnikami i prasą.