Wydaje mi się, że szczęście znajduje się gdzieś pomiędzy personalnymi, religijnymi i politycznymi ekstremami. Myślę, że szczęśliwi jesteśmy wtedy, gdy rozumiemy także punkt widzenia i potrzeby innej osoby. Szczęścia nie ma tam, gdzie jesteśmy zagubieni w samotniczym śnie.
Te najwcześniejsze dni Pink Floyd były naprawdę magiczne. Graliśmy dla małych audytoriów, dla pogrążonej w transie publiczności, i było tam takie niesamowite poczucie wspólnoty. Zostaliśmy pokonani przez ciężar sukcesu i wielkich liczb – nie tylko pieniędzy, ale także ludzi na widowni. Stałem się bardzo rozgoryczony. Musiałem podjąć decyzję: albo pozostać w tym kieracie, albo podjąć odważniejszą decyzję i podążyć trudniejszą, samotną ścieżką.
Oto do czego się to według mnie sprowadza: czy te nowe technologie w komunikacji i kulturze – a zwłaszcza w muzyce popularnej, która jest rozległym i ukochanym przedsięwzięciem – pomogą nam lepiej się nawzajem zrozumieć, czy też może raczej zwiodą nas na manowce i oddalą od siebie?
Michael Jackson także występował na stadionach – ale on nie robi tego dla siebie, on to robi by ocalić wszystkie małe dzieci na świecie.
Cóż, w każdym razie jestem jednym z pięciu najlepszych autorów tekstów, których wydała angielska muzyka powojenna.
Miałem w pewnym momencie taką raczej dołującą wizję jakiejś obcej cywilizacji obserwującej śmierć tej planety – schodzącej ze swoich statków i węszącej dookoła; znajdującej wszystkie te szkielety siedzące wokół naszych odbiorników telewizyjnych i próbującej rozpracować, dlaczego nasz koniec przyszedł przed czasem. I dochodzą do wniosku, że zabawiliśmy się na śmierć.
Albo się pisze piosenki albo nie. A jeśli się je pisze, tak jak ja, to wydaje mi się, że naturalne jest pragnienie wydawania płyt. Tak więc gdy opuściłem Pink Floyd miałem do wyboru dwie, nie, trzy, drogi: po pierwsze, nie robić tego więcej, co jest wariactwem, ponieważ pisałem piosenki… i chociaż podejrzewam, że mógłbym je pisać dla innych ludzi, to jednak lubię wydawać płyty – tak więc mogłem to robić jako Roger Waters albo zebrać grupę ludzi i powiedzieć hej, dlaczego nie założymy jakiegoś zespołu? Ale ze względu na poprzednie doświadczenia moja opinia na temat zespołów stała się odrobinę cyniczna, tak więc myślę, że nie była to opcja, którą bym kiedykolwiek rozważał.
Wszystko na końcu będzie ok, jeżeli nie jest ok, to znaczy, że to jeszcze nie jest koniec.
Nie sądzę aby muzyka odmiennych kultur posiadała wiele różnic. Wszystko opiera się na uczuciach i wyrażeniu siebie.
Inspiracją dla każdej piosenki jest zazwyczaj ciekawa historia. Coś w rodzaju osobistego doświadczenia, którego byłem świadkiem. Opisuję zarówno to co przeżyłem jak i to co czułem.
Można powiedzieć, że zająłem się muzyka na poważnie w wieku 16 lat, kiedy porzuciłem szkołę i wyprowadziłem się z domu.
Zwracają na mnie uwagę niewłaściwego typu kobiety. Kobiety, z którymi i tak nie chciałbym się umówić, zwracają teraz na mnie uwagę. To ten typ kobiet, który przyciągają pieniądze i sława, które chcą być zabierane do eleganckich restauracji i dostawać ładne rzeczy. Zawsze bardziej podobał mi się ktoś, kto chciałby pójść do baru, pić shoty i grać w bilard.
Zagrałem mnóstwo koncertów, na których nie było nikogo albo było pięć czy dziesięć osób. Ale kiedy granie na żywo jest tym, co się lubi, wielkość publiczności nie ma aż tak wielkiego znaczenia, jeżeli ludzie wychodzą zadowoleni i z przeświadczeniem, że dobrze zagrałeś.
Jestem zdenerwowany przez koncertami, ale moim zdaniem, jeśli się nie jest, nie ma sensu występować.
Moim usprawiedliwieniem jest to, że większość ludzi w moim wieku spędza dużo czasu na myśleniu o tym, co będą robić przez następne pięć czy dziesięć lat. Ja zamiast tego po prostu piję.
Zawsze miałam swój styl, zawsze byłam inna. Nie lubię nosić niczego, co ma na sobie ktokolwiek inny, ponieważ jest dla mnie bardzo ważne, aby coś wyrazić.