Moim usprawiedliwieniem jest to, że większość ludzi w moim wieku spędza dużo czasu na myśleniu o tym, co będą robić przez następne pięć czy dziesięć lat. Ja zamiast tego po prostu piję.
Zawsze miałam swój styl, zawsze byłam inna. Nie lubię nosić niczego, co ma na sobie ktokolwiek inny, ponieważ jest dla mnie bardzo ważne, aby coś wyrazić.
Jestem romantyczna. Zakochuję się każdego dnia. Nie w ludziach, ale w sytuacjach. Któregoś dnia widziałem włóczęgę polerującego swoje buty. To mnie chwyciło za serce.
Nie potrzebuję pomocy, ponieważ jeżeli nie mogę sobie pomóc, to nikt mi nie pomoże.
Każda zła sytuacja to bluesowa piosenka, która czeka, aby zabrzmieć.
Życie jest krótkie. Wszystko może się zdarzyć i zwykle tak się dzieje, więc nie ma sensu siedzieć i rozmyślać o wszystkich „jeśli”, „co by było gdyby” oraz „ale”.
Pochodzę ze szkoły myślenia, w której jeśli nie potrafisz sobie czegoś załatwić, to nikt ci nie pomoże.
Odkąd skończyłam 16 lat, czułam, że wisi nade mną czarna chmura. Od tego czasu biorę tabletki na depresję.
Zawsze mówiłam, że nigdy nie chcę pisać o miłości, ale potem i tak to zrobiłam.
W dłuższej perspektywie będę przede wszystkim chciała założyć rodzinę. Ambicje artystyczne już zaspokoiłam. Nagrałam płytę, z której jestem naprawdę dumna. Teraz chcę nagrywać następne, ale chciałabym też mieć dzieci. A potem wyjechać do Vegas, otworzyć kasyno i występować tam każdego wieczora.
Chcieli mnie wysłać na odwyk, powiedziałam: nie, nie, nie