Opowiem ci bajkę - zaczęła mówić Małgorzata i położyła rozpaloną dłoń na ostrzyżonej główce - Była sobie razu pewnego ciocia...Nie miała dzieci i w ogóle nie była szczęśliwa. Więc ta ciocia najpierw długo płakała, a potem zrobiła się taka zła...
Warionucha wykonał wszystko, co człowiek powinien wykonać w chwili niesłychanego zdumienia. I po gabinecie pobiegał, i dwukrotnie rozrzucił ręce, jakby go kto ukrzyżował, i wypił całą szklankę żółtawej wody z karafki, a nawet wydawał z siebie następujące okrzyki:
- Nie rozumiem! Nie rozumiem! Nie-ro-zu-miem!
Byłem w błędzie! Ty jesteś Bogiem zła! A może twoje oczy całkiem juz przesłonił dym z ofiarnych ołtarzy świątyni, a twoje uszy nie słyszą juz niczego prócz dźwięku trąb kapłanów? Nie jesteś wszechmogący! Jesteś Bogiem Nieprawości! Przeklinam cię, Boże łotrów, opiekunie zbójców, natchnienie zbrodniarzy!
Milicja? - wrzasną Iwan do słuchawki. - Milicja? Towarzyszu dyżurny, natychmiast każcie wysłać pięć motocykli uzbrojonych w karabiny maszynowe w celu ujęcia zagranicznego konsultanta. Co? Przyjedźcie po mnie, pojadę razem z wami...Mówi poeta Bezdomny z domu wariatów...
To naprawdę zaczyna być ciekawe - powiedział trzęsąc się ze śmiechu - co to się u was dzieje? Cokolwiek byś tknął, tego nie ma.
Niczego już nie chcę od życia, prócz jednego - chcę widzieć ciebie. Ale radzę ci jeszcze raz, opuść mnie, ze mną zginiesz.
I błysnęła wśród tych myśli jakaś zupełnie głupia, o jakiejś tam nieśmiertelności, przy czym ta nieśmiertelność, nie wiedzieć czemu, była przyczyną niezwykłego smutku.
Ludzie są tylko ludźmi. Lubią pieniądze, ale przecież tak było zawsze...Ludzkość lubi pieniądze, z czegokolwiek byłyby zrobione, czy to ze skóry, czy z papieru, z brązu czy złota. Prawda, są lekkomyślni...No, cóż...I miłosierdzie zapuka niekiedy do ich serc...Ludzie jak ludzie...
Tak więc prawie wszystko zostało wyjaśnione i śledztwo skończyło się, ponieważ wszystko na tym świecie na swój koniec.
O bogowie, o, bogowie moi! Jakże smutna jest wieczorna ziemia! Jakże tajemnicze są opary nad oparzeliskami! Wie o tym ten, kto błądził w takich oparach, kto wiele cierpiał przed śmiercią, kto leciał ponad tą ziemią, dźwigając ciężar ponad siły. Wie o tym ten, kto jest zmęczony. I bez żalu porzuca wtedy mglistą ziemię, jej bagniska i jej rzeki, ze spokojem w sercu powierza się śmierci, wie bowiem, że tylko ona przyniesie mu spokój.
Morze przesławne, Bajkale ty nasz...Łajbo dziurawa, płyń burzy na przekór...Żagle podarte wciągajcie na maszt!...Już niedaleko do brzegu. Szyłka i Nerczyńsk niestraszne nam dziś...
Gęsty bór na przeciwległym brzegu rzeki, jeszcze przed godziną oświetlony majowym słońcem, zmętniał, zatarł swe kontury i rozpłynął się w przestrzeni.
- Ślicznotko moja... - zaczął tkliwie Korowiow.
- Nie jestem ślicznotką - przerwała mu obywatelka.
- O, jakże tego żałuję - rozczarowanym głosem powiedział Korowiow, a następnie mówił dalej. - No cóż, jeśli pani sobie tego nie życzy, to nie musi pani być ślicznotką, chociaż byłoby to nader przyjemne.
Mówimy, jak zawsze, różnymi językami [...]. Ale rzeczy, o których mówimy, nie ulegną od tego zmianie, prawda?
- Ach, zniewagi są często nagrodą za dobrze wykonaną pracę!- odpowiedział Azazello.
W pierwszej chwili zakradł się do jego serca smutek i żal, ale niebawem ustąpiły one miejsca słodkawemu niepokojowi, cygańskiemu podnieceniu włóczęgi
Była zupełnie naga, jej potargane włosy rozwiewał wiatr, leciała na oślep na spaśnym wieprzu, który w przednich racicach ściskał teczkę, zadnimi zaś wściekle młócił powietrze.
Upudrowałem sobie wąsy i to wszystko! Co innego gdybym się ogolił! Ogolony kot to rzeczywiście shocking, zgoda, zawsze to przyznam. Ale w ogóle - w głosie kota zadrżała obraza - widzę, że robi się tu jakieś wycieczki pod moim adresem, widzę też, że staje przede mną poważny problem - czy aby powinienem iść na bal? Co mi na to odpowiesz, messer?
– Utrzymujesz zatem, że nie nawoływałeś do zburzenia świątyni...czy jej podpalenia, czy też zniszczenia w jakiś inny sposób?
– Nikogo, hegemonie, nie nawoływałem do czegoś takiego, powtarzam. Czy wyglądam na człowieka niespełna rozumu?
– O, nie, nie wyglądasz na człowieka niespełna rozumu – cicho odpowiedział procurator z jakimś strasznym uśmiechem.