W sitcomach nie grałem, nie łapałem popularności za wszelką cenę. Przyjąłem rolę w serialu, nie ukrywam tego, żeby nie myśleli, że umarłem. Od pewnego czasu, im dalej odchodzę od ról amantów i od seriali, tym częściej spotyka mnie zarzut, że jak to możliwe, żeby taki konfekcyjny aktor zajmował się takimi sprawami jak kierowanie Teatrem Narodowym.
Najważniejsze to się trzymać swojej ścieżki. Być wiernym sobie. Iść do celu. Choć nie za wszelką cenę.
W Sejmie kluby lewicowe w porozumieniu z żydostwem, stojąc na czele jawnych wrogów Polski, postanowiły za wszelką cenę nie dopuścić do prezydentury człowieka niezależnego. Potrzeba im było człowieka chwiejnego, uległego, dającego się powodować. W takim chcieli mieć powolne narzędzie matactw politycznych i gwarancję utrzymania kraju w stanie dotychczasowej anarchii. Udało im się przeprowadzić swojego kandydata głosami żydostwa przeciw większości polskiej. Narutowicz nie zorientował się i wybór przyjął. Przeciwko tym hańbom trzeba było zaprotestować głośno i silnie, bronić majestatu Rzeczypospolitej sponiewieranego przez ciury. Czy miałem do tego prawo? Miałem prawo i obowiązek. Miałem takie prawo jak każdy obywatel, dla którego Ojczyzna nie jest czemś, o czem się dowiaduje z gazet.
Kiedyś łapałem ryby ręką. Skończyło się jak spod kamienia wyciągnąłem przypadkowo wielką ropuchę.
Porzućcie wszelką nadzieję, Wy którzy tu wchodzicie.
Politycy w demokracji gonią za popularnością. W imię popularności niektórzy odkładają trudniejsze decyzje, ukrywają prawdę o trudnych realiach i czasami podejmują złe decyzje.
Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja skrwawiona w wojnach na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata ma swoją cenę wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor.
Grałem więcej parszywych ról, niż jakikolwiek inny aktor w historii.
Potrzebuję treningów, ciężkiej pracy i spokoju. Jeśli media napompują balonik, to mi to wcale nie pomoże.
Mount Everest to był w swoim czasie dla mnie najwyższym szczytem, symbolem czegoś naj. Dla innych również i pewnie dlatego przyniósł mi trochę popularności, stałam się trochę dzieki temu znana. Poprostu pewnie ja symbolizowałam dla innych ludzi możliwość, szansę osiągnięcia czegoś naj. Poprostu myślę że przed tym byłam mniej znana, i nagle do wiadomości publicznej dostała się wiadomość, że Polka weszła na Mount Everest.
Dla mnie, aby żyć ekologicznie, nie trzeba rezygnować ze wszystkiego, co mamy i starać się za wszelką cenę podążać tym nurtem, bo jest to zwyczajnie bardzo drogie.