W latach boomu, kiedy dolarów było pod dostatkiem, a wartość wymiany franka była niska, Paryż został najechany przez taki rój artystów, pisarzy, studentów, dyletantów, zwiedzających, rozpustników i zwykłych próżniaków, jakiego prawdopodobnie nie był nigdy widziany na świecie. W niektórych dzielnicach miasta tak zwani artyści musieli faktycznie przewyższać liczebnie ludność pracującą - obliczono, że pod koniec lat dwudziestych w Paryżu było aż 30 000 malarzy, w większości oszustów.