-Jak nie ma wojny- rzekł Szwejk - to potrzebne są dowody, ale jak jest wojna, to się jeden człowiek nie liczy. Czy ma paść na froncie, czy ma zostać powieszony w domu, to wszystko jedno. Co ma wisieć, nie utonie.
(...)wedle sprawozdań urzędowych w całej Austrii uznano 22 678 pacjentów zakładów dla umysłowo chorych za wyleczonych i zdolnych do noszenia broni. Ostatnie słowa jasno udowodniają, że urzędowo można znaleźć uzasadnienie dla wszystkiego. Jest to również dowodem głębokiego austriackiego patriotyzmu. 22 678 ludzi umysłowo chorych odzyskało jednocześnie rozum, aby się dać zabić za jego cesarską wysokość.
Ja się na tych rzeczach znam, bo pewnej nocy byłem w dwudziestu ośmiu lokalach. Ale muszę się pochwalić, że nigdzie nie zamawiałem więcej niż trzy piwa.
Gorszący się mocnymi wyrazami ludzie to tchórze, bo prawdziwe życie ich zaskakuje, a tacy słabeusze są właśnie tymi największymi szkodnikami kultury i charakterów. Oni wychowaliby naród na podobieństwo przeczulonych, małych ludzi, masturbantów fałszywej kultury typu św. Alojzego, o którym czytamy w księdze mnicha Eustachego, że gdy usłyszał, jak pewien mężczyzna wypuścił wiatry z głośnym hurgotem, uderzył w płacz i dopiero w modlitwie znalazł ukojenie.
Wielkie jatki wojny światowej nie obeszły się bez błogosławieństw duchownych. Kapelani wojskowi wszystkich armii modlili się i odprawiali msze święte za zwycięstwo dla tej armii, której chleb jedli. Przy egzekucjach zrewoltowanych żołnierzy też się zjawiał ksiądz. Przy egzekucjach legionistów czeskich także się widywało duchownego. Nic się też nie zmieniło od owych czasów, kiedy to wielki łupieżca Wojciech, później świętym przezwany, brał udział w tępieniu i mordowaniu Słowian nadbałtyckich, dzierżąc w jednym ręku miecz, a w drugim krzyż.
- I złodziejstwo też musi być - Rzekł Szwejk kładąc się na pryczy.
- Gdyby wszyscy ludzie życzyli sobie na wzajem dobrze, toby sobie niedługo łby pourywali.
Każdy omylić się może, a może się omylić tym bardziej, im bardziej o czymś rozmyśla
Gdyby wszyscy ludzie byli mądrzy, to na świecie byłoby tyle rozumu, że co drugi człowiek zgłupiałby z tego.
Przygotowania do uśmiercania ludzi odbywały się zawsze w imię Boga czy też w ogóle w imię jakiejś domniemanej wyższej istoty, którą ludzkość sobie wyimaginowała i stworzyła w swej wyobraźnii. Starożytni Fenicjanie, zanim poderżneli gardło jakiemuś jeńcowi, odprawiali tak samo uroczyste nabożeństwa, jak w kilka tysięcy lat później czyniły to nowe pokolenia ludzkości przed pójściem na wojnę, w której tępiły swoich wrogów ogniem i mieczem.
Posłusznie melduję, panie oberlejtnant, że wszystko jest w porządku, tylko kot jest gałgan i zeżarł kanarka.
Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było.