- Co tak okropnie cuchnie? - poskarżył się człowiek z północy.
Śmierć pomyślał Jaime, na głos jednak powiedział:
- Dym, pot i gówno. Krótko mówiąc, Królewska Przystań. Jeśli masz dobry nos, powinieneś wyczuć też zdradę. Nigdy nie czułeś zapachu miasta?
- Czułem zapach Białego Portu. On tak nie śmierdział.
- Biały Port ma się do Królewskiej Przystani tak, jak mój brat Tyrion do ser Gregora Clegane'a.
- Zważywszy na wszystko razem, to ludzie jak inni, niektórzy dobrzy, niektórzy źli.
- Ludzie są ludźmi.
Wszyscy na koniec stajemy się piosenkami. Jeśli mieliśmy szczęście.
Jestem uosobieniem uprzejmości. I wiem wszystko na temat złych snów.
(...) Nigdy jednak nie zdradzę Renly'ego, słowem ani czynem. To on powinien był zostać królem. Był z nich wszystkich najlepszy.
No cóż, nigdy nie przepadałem za Styrem. Kiedy ktoś nie ma brody, włosów ani uszu, nie ma go za co złapać podczas walki.
Jak mogę być królewskim namiestnikiem? Moje miejsce jest na pokładzie, nie w zamkowej wieży (...) - Jesteś znakomitym namiestnikiem - rzekł mu maester. - Kapitan sprawuje rządy na swym statku, czyż nie tak? Musi pływać po zdradzieckich wodach, rozwijać żagle, by złapały wzmagający się wiatr, wiedzieć kiedy nadchodzi sztorm, i jak najlepiej go przetrwać. To mniej więcej to samo.
W każdym mężczyźnie drzemie dzika bestia, a kiedy dać mu miecz albo włócznię i wysłać go na wojnę, ta bestia zaczyna się budzić ze snu. Wystarczy zapach krwi, żeby ocknęła się na dobre.
Wasza miłość najlepiej wie, że silny człowiek zawsze robi sobie wrogów, którzy opowiadają kłamstwa za jego plecami.
Nigdy do mnie nie przychodziła. Czekała, aż ja przyjdę do niej. Ulega mi, ale muszę ją o to prosić.
Zapamiętajcie pieśń moją, bo gdy mnie już nie będzie wszystkie pieśni umilkną na wieki.
...Galyeon nie przedstawał śpiewać. Pieśń miała siedemdziesiąt siedem zwrotek, wydawało się jednak, że jest ich tysiąc. Po jednej dla każdego gościa w sali. Przez jakieś dwadzieścia ostatnich Tyrion zajął się piciem, by oprzeć się pokusie zatkania uszu pieczarkami.
Bliznę pozostawioną przez ostrze jego brata ukrywały płaszcz i kołnierz, lecz jej twarz wyglądała jeszcze gorzej, niż ją zapamiętał. (...) Rozoraną paznokciami twarz pokrywały strzępy skóry i czarna krew. Najstraszniejsze były jednak oczy. Widziały go i były pełnie nienawiści.
Ciężko jest być starym - rzekł, sadowiąc się na nim z westchnieniem. - A jeszcze ciężej ślepym. Brakuje mi słońca. I książek. Ich brakuje mi najbardziej.
Chciała zatopić się w słowach, w innych czasach i innych miejscach. Gruby, oprawny w skórę wolumin pełen był pieśni i opowieści z Siedmiu Królestw.
- Nie ma jak porządne śniadanie, by pobudzić apetyt przed ucztą z siedemdziesięciu siedmiu dań - zauważył Tyrion, gdy napełniona im talerze.