Utwór w zamiarze pocieszający przyjaciela, w wymiarze uniwersalnym opowiadający o miłości, przyjaźni, i nadziei.
Człowiek przyjmuje poważne pozy, lecz w głębi serca waha się, wątpi, doznaje rozpaczy.
Człowiek jest ożywiany przede wszystkim przez siły niewidzialne. Kieruje nim Duch.
Opieka nad chorym, przygarnięcie banity czy nawet przebaczenie niewiele są warte, jeśli nie towarzyszy im uśmiech. To on jednoczy nas ponad językami, kastami, partiami.
Istota rzeczy najczęściej ukryta jest w tym, co pozornie mało ważne.
Porządek stanowiony dla samego porządku odziera człowieka z największej siły, siły samodoskonalenia i przemieniania świata.
Uśmiech często bywa najistotniejszy. Jest zapłatą, nagrodą. Ożywczą siłą. Bez niego chylimy się ku śmierci.
Jeśli zapraszam przyjaciela do stołu, proszę by usiadł, jeśli kuleje, nie wymagam by tańczył.
My zaś, pokłóceni o metody walki, zapominamy, że dążymy do jednego celu.
Jakże bezgłośne są prawdziwe cuda! Jak proste są najważniejsze wydarzenia!
Zaopiekowanie się chorym, przyjęcie do domu wygnańca, nawet przebaczenie winnemu – nabierają wartości jedynie dzięki uśmiechowi, który nadaje blask świętu. Łączymy się uśmiechem ponad różnicami języków, kast i partii. Jesteśmy wyznawcami jednego Kościoła: ten drugi człowiek z jego zwyczajami i ja z moimi. Czy ten rodzaj radości nie jest najcenniejszym owocem naszej cywilizacji?
Zamknięcie się w stronniczej namiętności grozi niebezpieczeństwem zapomnienia o tym, że polityka ma sens jedynie pod warunkiem, że służy jakiejś oczywistej prawdzie duchowej.
Wszyscy przybieramy wielkie tony, ale w głębi serca dostępni jesteśmy wahaniom, wątpliwościom, smutkowi...
Rzeczy istotne najczęściej nie mają ciężaru. Uśmiech często jest czymś istotnym.
Poza moimi niezdarnymi słowami, poza rozumowaniem, które może mnie mylić, widzisz we mnie po prostu Człowieka. Czcisz we mnie ambasadora pewnych wierzeń, obyczajów, umiłowań. Jeśli różnię się od ciebie, zamiast obrażać – uzupełniam cię. Wypytujesz mnie, jak wypytuje się podróżnego.
Niezgodni w poglądach na metody, łatwo możemy zapomnieć, że zdążamy ku temu samemu celowi.
Najważniejsze jest, by gdzieś istniało to, czym się żyło. I zwyczaje. I święta rodzinne. I dom, który się wspomina. Najważniejsze jest, by żyć dla powrotu.
Dla nas, wychowanych w kulcie szacunku dla człowieka, wielką wartość mają zwykłe spotkania, które czasem przemieniają się w cudowne święta.