- Aspirant sztabowa Dorota Savatino - oznajmiła.
Stojąca naprzeciwko niej prawniczka uniosła brwi.
- Okej, mnie mów "adwokacino" - odparła, a potem wskazała na Kordiana. - A jemu "gruntowa botwino".
A z tego spektaklu to nic nie pamiętam poza tym, że biegaliśmy dookoła klombu. Następnego dnia po emisji telewizyjnej statystowałem akurat w filmie Marysia i Napoleon. Gustaw Holoubek wyłowił mnie z tłumu i spytał: „A to pan wczoraj grał w tym strasznym przedstawieniu? Okropnie pan grał, ale był pan tam jedynym aktorem”. Przyjąłem to jako komplement.
Kłopot z klasyką, a szczególnie z klasyką wierszowaną, polega na tym, żeby to dobrze zagrać. Tak, to musi być szczere, ale nie zapominajmy, że Fredro tak jak Czechow pisał sztuki o inteligentach. A inteligent raczej chowa swoje słabości i uczucia, a nie wywala wszystkiego na zewnątrz.
Łapicki wierzy aktorom i wierzy Fredrze. A w swoich fredrowskich inscenizacjach nigdy nie używał narzędzi chirurgicznych, szedł za tekstem, myśmy też szli za tekstem.
Tęsknota za tym, co minęło, towarzyszy mi coraz częściej. Ale to nie są tylko utyskiwania starucha. Moi młodzi aktorzy też czują niewygodę tego świata. Niewygodę płynącą z wzajemnych stosunków, sposobu życia, chęci uciekania od rzeczywistości i zamykania się np. w świecie wirtualnym. Nas to uwiera. Dlatego tak chętnie wracamy do Fredry.
Kiedy wracamy do tekstów, które wydawało nam się, że świetnie znamy, to jest trochę inaczej niż z powrotami do kobiet. Zaskoczenie, niespodzianka. Nowe olśnienia, oczarowanie. Nie dlatego, że wtedy mało wnikliwie czytałem.
Podróże mają na mnie wielki wpływ. Trzeba coś zobaczyć, żeby mieć o czym opowiadać w teatrze, a poza tym muszę odpocząć i nabrać dystansu.
(…) nie uważam, że granie w telenoweli jest niemoralne. To, że na razie tego nie robię, jest oczywiście świadomym wyborem, ale nie moją zasługą. Tak się do tej pory składało, że kiedy przychodziły propozycje z telenowel, akurat miałam na głowie kilka filmowych projektów. Musiałam odmówić. To przypadek.
(…) jeśli odczytamy Antygonę jako opowieść o tym, jak bronimy swoich źródeł, to stanie się ona dotkliwie aktualna. W dzisiejszym świecie chaosu wartości często wpadamy w taki wir, że zupełnie zapominamy o swoich korzeniach. Współczesna Antygona to ten, kto walczy o siebie, o to, żeby utrzymać się w świecie swoich wartości, kto wie, jakiego dokonać wyboru, nie ulega pokusom.
Ludzie lubią oglądać miłe, ciepłe historie.
Ciekawe jest to, że im bardziej zagłębiałam się w temat umierania, godzenia się na śmierć, tym bardziej chciało mi się biegać, krzyczeć i tańczyć.