Wszystko, co do nas przychodzi od ludzi, świadczy nie o nas, ale o nich.
Pod wpływem języka zmienia się trochę osobowość. Grając po polsku, nie muszę zastanawiać się nad pojedynczym słowem – w sposób naturalny, intuicyjny wręcz, łączy się ono z moją psychofizycznością, pociąga za sobą określone reakcje. W obcym języku ta relacja jest bardziej skomplikowana i wymagająca. Trzeba w sobie pewne rzeczy przełamać, gdyż nie ma się tej mowy "w sobie". To zarazem dziwne, ale i otwierające – daje nowe możliwości, pozwala wygrywać inne niż zwykle niuanse.
Dzieci widzą wszystko, bardzo dużo rozumieją, emocjonalnie są bezbłędne.
Chciałoby się być mądrym rodzicem, który wychowa silne dzieci, pokaże im, że też ma swoje nieprzekraczalne granice.
Chodzi tylko i aż o to, by umieć sobie w każdej sekundzie powiedzieć: jestem tym, kim jestem, i dla siebie jestem wystarczająca.
Dla mnie w ogóle nie istnieje pojęcie męskiej urody. Nie mam kanonów ani wzorców. Po prostu albo ktoś mi się podoba albo nie. Albo ma to coś albo nie. Przyznacie, że rozmyślania o idealnym kolorze włosów i wzroście nie bardzo mają sens. Na przykład nigdy nie wieszałam nad łóżkiem plakatów ze znanymi aktorami i piosenkarzami.
W ogóle moje studiowanie wspominam jak pobyt w więzieniu. Bardzo miłym więzieniu. Mimo to już na pierwszym roku studiów byłam kelnerką w restauracji Qchnia Artystyczna w Zamku Ujazdowskim. Przychodzili tam wtedy bardzo dziwni, nadęci ludzie. Pamiętam sporo aroganckich akcji.
Przestałam się wstydzić tego, że kiedy gram trudne sceny, nie potrafię w jednej chwili wrócić. Zdarzało mi się po zakończonej scenie stać i ryczeć. Potrzebowałam czasu, żeby przez to przejść. Kiedyś bym się schowała, stłumiła te uczucia, a teraz przestałam to robić. W końcu podczas trudnej sceny ekipa jest obecna, bierze w niej udział. Ktoś mnie szarpie, bije czy całuje i to się dzieje. Przestałam to podważać.
W filmie pokazuje się to, co się już potrafi, ale za to w sekundę można zarejestrować rzeczy magiczne. W teatrze jest to niemożliwe. Cieszyłabym się, gdybym nie musiała rezygnować ani z filmu, ani z teatru. To dwie kompletnie różne przygody i obie fascynujące.
(…) teatr jest sprawą serio i nie można się rozmieniać na drobne.
Tak naprawdę jestem domatorką i wielką patriotką. Lubię pracować z naszymi twórcami, a z kraju wyjeżdżam tylko na wakacje. W zeszłym roku tak się jednak złożyło, że zagrałam w dwóch zagranicznych produkcjach – szwedzkiej i niemieckiej.
Staram się nie zapomnieć, że robię to, co lubię. A jak robię to, co lubię, to wszystko jest dobrze. Praca aktora jest wymagająca, nie zawsze się o tym mówi. Z drugiej strony bywa również wyjątkowa i ekscytująca. Warto o tym pamiętać.
Ciekawe jest to, że im bardziej zagłębiałam się w temat umierania, godzenia się na śmierć, tym bardziej chciało mi się biegać, krzyczeć i tańczyć.
Być sobą to znaczy nie oszukiwać się.
Być może przełamywanie wstydu i lęku jest w aktorstwie najważniejsze.
W teatrze widać konkretnych ludzi, którzy reagują natychmiast na wszystko, co dzieje się na scenie. Trudniej skontaktować się z widzem w kinie. Jednak i w jednym, i w drugim przypadku bardzo często mam ochotę wyjść do ludzi i zapytać, co oni o tym sądzą. Mam taką potrzebę, bo fajnie się jest od czegoś odbijać, gdy ktoś powie – to było dobre, a to nie całkiem…
Rozmowa z drugim człowiekiem w jakimś sensie ułatwia bycie sobą, ponieważ w tej konfrontacji dużo dowiadujemy się o sobie. Więc choćby dlatego warto rozmawiać.
Lubię kontrolować to, co będę grała. Lubię wiedzieć, w którą stronę wszystko się potoczy, a w serialu jest to trudne.
Los jest bardzo wygodnym wytłumaczeniem, gdy działamy wbrew rozsądkowi i pewnych rzeczy nie chcemy zauważać. Ale może to jest właśnie najpiękniejsze, że oczekujemy w życiu cudów i potrafimy urwać się z łańcucha, poddać emocjom, zakochać, nawet jeśli konsekwencje bywają takie, jak przeczuwaliśmy – opłakane? Szekspir przekonuje, że na pewno nie istnieje coś takiego jak obiektywna rzeczywistość (…).
Kiedy zgadzam się zagrać rolę, nie oceniam jej, bo to byłoby zabójcze dla mojej pracy. Najlepiej wychodzą mi rzeczy, w które wierzę.