Religijny człowiek to człowiek bez umysłu, bez wierzeń. Religijny człowiek to ten, który żyje w ufności.
Wiara ukrywa naszą ignorancję. Nigdy nie ukazuje nam prawdy. Podsuwa tylko dogmaty i prawdy wiary, a my tworzymy z nich iluzję wiedzy. Wszystko, co oparte na wierze, jest nieprawdziwe, jest złudzeniem. Ponieważ religia kładzie nacisk na wiarę, a podstawową metodą nauki jest wątpienie, dziedziny te rozdzieliły się i trudno jest powiązać je na powrót. Stan ów nie zmieni się dopóty, dopóki religia nie zmierzy się z wyzwaniem, jakim jest zwątpienie.
Koncepcja, że Bóg istnieje, jest najbardziej antyreligijna. Twierdząc, że nie ma Boga, staram się ocalić religijność.
Religia także musi zginąć; podążyć za Bogiem.
Zrób pierwszy krok w wierze. Nie musisz widzieć całej drogi. Po prostu zrób pierwszy krok.
Muzyka jest moją religią.
Otrzymałem ateistyczne wychowanie i cieszyło mnie to do dnia, w którym zobaczyłem, że chrześcijanie są szykanowani. Nagle prowokacyjny i radosny ateizm mojej wczesnej młodości prysł niczym głupia dziecinada.
Tepotzotlan, Monte Alban, Machu-Picchu - religia Indian, a religia katolicka. Ich religia wymagała otwartej przestrzeni, monumentalnej i scenerii. Nasza religia - to zgęszczenie, ścieśnienie, to tłum zbity, spocony, napięty, ich religia - to człowiek w wielkim krajobrazie, TO NIEBO rozpięte, to ziemia, i gwiazdy. W takiej przestrzeni tłum zanikał, wtapiał się w pejzaż uniwersalny, w tym gigantycznym krajobrazie tłum nie mógł unicestwić jednostki, człowiek mógł być sam na sam
z Bogiem, czuć się wolny, złączony z nadziemską wielkością. Ich architektura sakralna sprowadza się do najprostszej geometrii. Żadne detale nie rozpraszają uwagi. U nas - tłok i ciasnota, tam – swoboda i nieskończoność, u nas - mur ograniczający, tam - pejzaż nie ograniczony.
Władca Pierścieni jest oczywiście zasadniczo dziełem religijnym i katolickim...
Im silniejszy i bardziej oryginalny umysł, tym bardziej będzie on skłaniał się ku religii samotności.
Spoglądając jednak wstecz i w górę z naszego punktu obserwacyjnego na schodzącej w dół drodze współczesnej historii, dobrze widzimy, że wszelkie zło, które zrodziła religia, może rozkwitać bez jakiejkolwiek wiary w czynnik nadprzyrodzony; że zdeklarowani materialiści skłonni są czcić swoje własne sklecone naprędce wytwory, przydając im cechy Absolutu;
(...) żadna religia nie popiera niekontrolowanego umierania, tymczasem normy religijne i społeczne na całym świecie sprzyjają niekontrolowanemu rozmnażaniu.
Skuteczność propagandy politycznej i religijnej zależy od stosowanych metod, nie od nauczanych doktryn. Owe doktryny mogą być prawdziwe lub fałszywe, pożyteczne lub zgubne - ma to niewielkie znaczenie albo w ogóle nie robi różnicy. Indoktrynacja spełni swoją rolę, jeżeli zastosuje się ją we właściwy sposób i na odpowiednim etapie wyczerpania nerwowego. W sprzyjających warunkach praktycznie każdego można przekonać do wszystkiego.
Na poziomie polityki i teologii piękno idealnie współgra z nonsensem i tyranią. I nadzwyczaj pomyślnie się składa, ponieważ gdyby piękno nie szło w parze z nonsensem i tyranią, dorobek artystyczny świata byłby bardzo ubogi. Wiele arcydzieł malarstwa, rzeźby i architektury służyło jako narzędzia propagandy religijnej albo politycznej, tworzone dla większej chwały boga, władcy albo kleru. Ale większość władców i kapłanów jest despotami, a wszystkie religie są przesiąknięte zabobonem. Geniusz był sługą tyranii, a sztuka propagowała wartości lokalnego kultu. Upływ czasu pozwala odróżnić dobra sztukę od kiepskiej metafizyki. Czy jesteśmy w stanie dokonać tego rozróżnienia nie po fakcie, ale na bieżąco? Oto jest pytanie.
Ale przyznacie, że w strasznych czasach, dawnych i obecnych, gdy Polska nie miała nawet granic, Kościół katolicki utrzymywał ją jako całość. Stanowił to coś, co do czego wszyscy są zgodni i co jest warunkiem przetrwania. W polskich warunkach katolicyzm jest siłą moralną. Gdybym sam mieszkał w kraju, który znalazł się w takich opałach jak wasz, też bym pewnie poszedł za innymi. Bo takie czasy.
Czasem nie mogę oprzeć się myśli, że uczucie szczęścia zawsze ma w sobie aspekt religijny.
Człowiek, który nie potrafi zrozumieć, że użyteczna religia może być zbudowana na kłamstwach, niezrozumie również i tej książki.
Zapytałem kiedyś Ruth, czy przebywając w obozie koncentracyjnym, nigdy nie szukała pocieszenia w religii.
- Nie - odparła. - Byłam pewna, że Bóg nawet by się nie zbliżył do takiego miejsca. Naziści też o tym wiedzieli. Dlatego właśnie nic się nie bali. Stąd brała się siła nazistów - powiedziała Ruth. - Rozumieli Boga lepiej niż ktokolwiek inny. Wiedzieli, co robić, żeby się trzymał z daleka.
Cóż by ci przyszło z wolnej ojczyzny, gdyby Kościół miał na tym stracić?