Co ciekawe, do podsumowania większości współczesnej fizyki wystarczy zaledwie kilka podstawowych zasad fizycznych.
Zgodnie z teorią ewolucji, jesteśmy inteligentnymi małpami, które dopiero niedawno zeszły z drzew, żyjącymi na trzeciej planecie przeciętnej gwiazdy w przeciętnym ramieniu spiralnym przeciętnej galaktyki w przeciętnej grupie galaktyk, w pobliżu supergromady galaktyk w Pannie. Jeśli teoria inflacji nie mija się z prawdą, to cały nasz widzialny Wszechświat jest jedynie nieskończenie małą bańką w o wiele większym kosmosie. Wydaje się zadziwiające, że nawet wtedy, biorąc pod uwagę niewielką rolę, jaką odgrywamy w olbrzymim Wszechświecie, nie wahamy się twierdzić, że odkryliśmy teorię wszystkiego.
W ciągu stuleci nawet wielcy, uznani przez Kościół malarze, tworząc swoje dzieła, musieli zmierzyć się z tymi delikatnymi, teologicznymi problemami: czy przedstawiając Boga lub Adama i Ewę, należy malować im pępki? Skoro są one śladem po pępowinie, to ani Bogu, ani Adamowi i Ewie nie należy ich malować.
Niektórzy szukają sensu życia w osobistych zdobyczach, związkach lub doświadczeniach. Wydaje mi się jednak, że samo błogosławieństwo intelektu, pozwalające nam odgadywać największe sekrety natury, nadaje życiu wystarczający sens.
Każda wielka teoria wywiera równie duży wpływ na technologię, jak na podstawy filozofii.
Jeśli nasz kosmos będzie czekała nieuchronna „śmierć cieplna”, to będziemy mogli uciec w inny wszechświat. Jaki? Taki jaki sami sobie stworzymy.
Einstein zadawał sobie często pytanie, czy Bóg stwarzając Wszechświat, miał jakiś wybór. Według teoretyków superstrun, jeśli wymagamy unifikacji teorii kwantowej i ogólnej teorii względności, Bóg nie miał wyboru. Uważają oni, że sama spójność zmusiła Boga do stworzenia takiego właśnie Wszechświata.
Dla fizyka komputer jest niczym więcej, jak tylko wymyśloną maszyną sumującą – czystej wody idiotą, nadrabiającym braki inteligencji prędkością.
Czy Bóg miał matkę? Gdy mówi się dzieciom, że Bóg stworzył Niebo i Ziemię, niewinnie pytają, czy Bóg miał matkę. To pozornie proste pytanie prześladowało ojców Kościoła, wprawiało w zakłopotanie najlepszych teologów i wywołało jedną z najbardziej drażliwych dyskusji teologicznych w ciągu wieków. Wszystkie wielkie religie wytworzyły mitologiczny obraz boskiego aktu Stworzenia, ale żadna z nich nie rozwiązuje w sposób zadowalający paradoksów logicznych, pojawiających się w pytaniach, które zadają nawet dzieci.
Atomy naszych ciał zostały ukształtowane w kuźni nukleosyntezy, wewnątrz eksplodującej gwiazdy, eony przed narodzeniem się Układu Słonecznego. Nasze atomy są starsze niż łańcuchy górskie. Jesteśmy – dosłownie! – stworzeni z pyłu gwiezdnego. Teraz te atomy spotkały się w inteligentnych istotach, zdolnych zrozumieć uniwersalne prawa, rządzące tym wydarzeniem.