Fiodor Dostojewski z nierównaną delikatnością opisywał ludzi opuszczonych przez Boga. W tym żałosnym paradoksie, że człowiek, który stworzył Boga, zostaje przez niego opuszczony, dostrzegł wartość ludzkiej egzystencji.
Dlaczego Tołstoj wydaje się tak dalece przewyższać Dickensa pod względem wyobraźni - dlaczego potrafi tak wiele powiedzieć nam o nas samych? Otóż nie dlatego, że ma więcej talentu czy nawet że jest od niego inteligentniejszy. Właściwa odpowiedź brzmi: dlatego, że pisze o ludziach, którzy rozwijają się w toku fabuły. Bohaterowie Tołstoja z trudem i w pocie czoła kształtują swoje dusze, podczas gdy bohaterowie Dickensa są od początku uformowani i doskonali. W mojej wyobraźni znacznie częściej goszczą postacie z Dickensa (są one też bardziej wyraziste) niż z Tołstoja, niemniej widzę je zawsze w określonej pozycji i usytuowaniu, niczym obrazy czy meble. Nie można prowadzić wyimaginowanej rozmowy z postacią z Dickensa, tak jak, powiedzmy z Pierre'm Bezuchowem. (...) bohaterowie Dickensa są pozbawieni życia wewnętrznego. Wypowiadają wyłącznie swoje kwestie, byłoby jednak niedorzecznością przypuszczać, że mogą rozmawiać także o innych sprawach. Nigdy niczego się nie uczą, obce są im wszelkie dociekania. Być może najbardziej skłonny do refleksji jest Paweł Dombey, jednak jego myśli to sentymentalna sieczka.
Trzeba myśleć Dostojewskim, jest tak wspaniały, że wcale nie trzeba grać, wystarczy zagrać swoje własne „przeklęte problemy”.
Ponieważ Dickens i Dostojewski, i Woody Guthrie opowiadali swe historie o wiele lepiej niż ja kiedykolwiek bym zdołał, zdecydowałem zatrzymać je dla własnego umysłu.