No więc, gdy artysta wychodzi na scenę czy siada do pisania, musi mieć przekonanie, że jest najlepszy na świecie. Przecież widz nie może oglądać czyichś wątpliwości. Nie po to płaci za bilet. Ale kiedy kurtyna opada i słychać oklaski, trzeba już wierzyć, że jest się najgorszym. Megalomania i zwątpienie w siebie jest niezbędne.
Warszawy nie ma, to duża mazowiecka wieś. Mnie fizycznie boli to, że mi się Warszawa nie podoba. To była perła architektoniczna, to były kabarety, dowcip warszawski, piękne warszawianki, nawet złodzieje mieli świetną renomę. I co się porobiło? Ta nowa architektura, te grzdyle ze szkła, co je stawiają w pół roku. Koszmar. Poza tym nie ma warszawiaków. Na ich miejsce przyszły świnie, które wyczuły koryto. Źle się czuję w Warszawie. Jest za duża, za brzydka.
Z oporami mówię o czymś takim jak powołanie. Bardziej zastanawia mnie przypadek, jakaś siła, która podpowiada nam różne rzeczy.
Starzeć się i umierać też można umieć. W napisanym przeze mnie hymnie Kowala jest zdanie, które chciałbym, żeby wyryto mi na mogile: „żyć możesz wszędzie, umieraj gdzie dom”. Bo umierać trzeba tam, gdzie są kumple.
Według moich przemyśleń, nie ma czegoś takiego jak wiek. Nie dlatego, że chcę się pocieszyć, że sam jestem stary. Nie Istnieje korowód szczęścia i nieszczęścia, starości i młodości, życia i śmierci. Los obywa się z nami bez względu na wiek. Nigdy nie wiadomo, komu przydarzy się śmierć ze starości, a kogo weźmie już za młodu. Dzisiaj 50-latek mówi mi, że jest młodziutki.
Najważniejsze jednak, gdzie cię kieruje twoje serce i w czyim towarzystwie to robisz. Unikam słowa miłość, bo jest zbyt sentymentalne, ale chodzi o to, żeby dobrze się czuć w obecności drugiego człowieka.
Na każde miejsce na ziemi trzeba sobie zasłużyć. Dotyczy to kraju, miasta czy wsi. Także kobiety. Dotyczy to zwierzęcia. Na wszystko trzeba sobie zasłużyć.
Życie to indywidualne myślenie i indywidualne bicia serca. Każdy musi zgryźć je na swój sposób. Wszystko, co podpowiadane z boku, nie ma sensu.
Ludzie doczepili się do tej młodości jak rzep psiego ogona. Mężczyźni zostają wiecznymi chłopcami.
Chciałem oświadczyć, że mój wiek jest absolutnie fantastyczny. Absolutnie fantastyczny dlatego, że – z tego jak obserwuję świat, jak obserwuję stosunek ludzi do przyrody, jak widzę okrucieństwa, które się gromadzą, nie w Polsce, nie w Europie, ale na całym świecie – to naprawdę myślę, że ostatni oddech może kojarzyć się tylko i wyłącznie z poczuciem ulgi.
30 lat temu trzydziestolatkowie niczego nie mieli. W związku z tym byli ciekawsi. Dzisiejsi albo już coś mają i stają się przez to przykrzy, albo zabiegają, żeby coś mieć, przez co stają się nieznośni. Mężczyzna nie jest już romantyczny i wojowniczy.
Nie krytykuję młodzieży jako gorzki pan, który jest na aucie i sypie mu się łupież z włosów. Na wsi kupuję wódę, kiełbachę i zapraszam pół wsi na ognisko. Kto tańczy, pije, skacze przez ognisko? Staruchy. Młodzi siedzą i zamiast się bawić, zamiast rozmawiać, grzebią przy narządach rodnych. Coś wysyłają, coś odbierają. Też mam komórkę, ale tak nie wolno. Trzeba umieć się wygłupiać.
Fajne jest na wsi to, że można się odlać w krzaki albo gdzieś pod drzewem. To jest dla mnie wolność.
(…) wolność jest podstawową rzeczą, do której człowiek powinien zmierzać. Najważniejsze jest zyskanie maksymalnej wolności wyboru w życiu osobistym i zawodowym. Zawsze starałem się być wolny tracąc po drodze pewne szanse – mówię tu także o wolności w wyrażaniu pewnych sądów.
Warszawa to jest miasto, że nawet jak się nic nie robi, to człowiek jest zajęty od rana do wieczora. Gdzieś biegają, ciągle mówią o jakichś pieniądzach... Te pieniądze oczywiście są liche. O pieniądzach to może mówić Soros, który zmienił kurs funta. To ja wiem, że on mówi o pieniądzach. Ale człowiek, który ma trochę więcej tego, ma lepszą blachę, jeździ na wakacje do Egiptu, i on mi mówi o pieniądzach? Niechże on założy plecak i idzie w augustowskie, pochodzi, pospaceruje, kajakiem popływa, to ja będę wiedział, że ja rozmawiam z dżentelmenem.
To jest zjawisko. Ja się cieszę, że ją poznałem, bo nie wiedziałbym, że takie coś istnieje.
Świat coraz bardziej idiocieje z prostego powodu – żeby osiągnąć sukces ekonomiczny w czasie pokoju a w czasie wojny żeby stanowić znakomite mięso armatnie.
Starość może być bardzo smutna, ale jedno jest pewne: trzeba zrobić wszystko, żeby była radosna.
Obawiam się tego, że Boniek może wpaść w histerię. Jest człowiekiem sukcesu i będzie chciał także z reprezentacją odnosić sukcesy. Jeśli jednak nie będzie mu szło, to zacznie histeryzować.
Nigdy nie uważałem, że mężczyzna musi spłodzić syna, posadzić drzewo i postawić dom. Przeciwnie, na własny użytek wymyśliłem, iż prawdziwy facet powinien spalić dom, dać w mordę synowi, wyrwać drzewo.