Znam Polskę. Całą, bo koncertuję również w tej „B” i „C”. Widzę, w jakich warunkach często rosną nam dzieci. To szary świat, gdzie dudni disco polo, a dzieci są zaniedbane. I choćbym się narażała na śmiech, powiem: śpiewanie dla nich traktuję jak misję i obowiązek.
Mam w sobie bardzo dużo wewnętrznego dziecka! Jestem wciąż naiwną, niepoprawną optymistką, szczerą dziewczynką z otwartym sercem do ludzi.
Najmilszą nagrodą jest sympatia publiczności, niezmienna od lat.
Mam naprawdę gigantyczny apetyt na życie, który – naprawdę w to wierzę – nie zmniejszy się w kolejnych dekadach. Zamierzam być aktywną, wiecznie uśmiechniętą staruszką.
Chociaż podkreślmy pewną bardzo istotną rzecz: aby kobieta była naprawdę szczęśliwa, musi zaakceptować i pokochać samą siebie.
[...] na temat seksu najgłośniej krzyczą panowie w sutannach, czyli ci, którzy – przynajmniej w teorii – nic o nim nie wiedzą
Każda 10-latka chce dziś być szybko dorosła. Chce śpiewać piosenki o miłości jak dojrzałe artystki. Gdy w programie telewizyjnym małe dziecko śpiewa o "złamanym sercu", jak mam mu uwierzyć? Pozwólmy dzieciom być dziećmi jak najdłużej.
Uświadomiłam sobie, że moja "familijna" twórczość to niezwykła misja dawania ludziom radości i niezwykły dar.
Na naukę nigdy nie jest za późno, ale uważam, że im wcześniej dziecko obcuje z muzyką, tym lepiej przyswaja sobie w ogóle każde wiadomości.
Kiedy po raz pierwszy ujrzałam muszlę koncertową, wyrwałam się mamie, wdrapałam na scenę, stanęłam przed mikrofonem i... zaczęłam śpiewać wymyśloną na poczekaniu piosenkę!