Ocierająca się o surrealizm opowieść o urzędniku opętanym żądzą odnalezienia pewnej kobiety.
W gruncie rzeczy jesteśmy świadomi tego, że prawdziwy sens znajdowania polega na szukaniu i że niekiedy trzeba przebyć długą drogę, by wreszcie odnaleźć to, co jest w zasięgu ręki.
Słusznie powiadają, że najlepszym strażnikiem winnicy jest strach przed strażnikiem, dlatego też zawsze warto najpierw pokonać strach, a dopiero potem martwić się strażnikiem.
Podanie powodów, dla których coś się zrobiło lub czegoś się nie zrobiło, jest bardzo łatwe, bo jeśli nawet ich nie mamy albo są niewystarczające, to je zmyślamy.
Fotografie są bardzo zwodnicze, dają nam złudzenie, że jesteśmy na nich żywi, a to nieprawda, osoba na którą patrzymy, już nie istnieje i gdyby ona sama mogła nas zobaczyć, to też by siebie w nas nie rozpoznała.
Zawsze staramy się pokazywać innym tylko skórę, bo tak naprawdę sami nie wiemy jacy jesteśmy pod spodem.
Na życie bowiem, podobnie jak na obrazy, należy patrzeć z odległości czterech kroków, nawet jeśli mamy sposobność ich dotknąć, powąchać i posmakować.
Kiedy mówi się o początkach czegoś, zawsze wspomina się pierwszy dzień, podczas gdy powinna się liczyć pierwsza noc, gdyż to ona warunkuje dzień, gdyby nie noc, panowałaby wieczna noc.
Ludzki umysł podejmuje na pozór niezrozumiałe decyzje, będące wynikiem niezwykle szybkich (niemożliwych do odtworzenia) operacji myślowych.