Otworzyłem okna z drżeniem szkła,
Że aż gmachem wstrzęsła moja siła:
Z kandelabrów jedna spadła łza - -
**********************************
Ale i ta jedna z wosku była!
Nie rzucaj kamieniami jeżeli mieszkasz w szklanym domu. Jeżeli masz szczękę ze szkła to uważaj co mówisz bo złamię Ci mordę.
Pierwszą osobą, przed którą się otworzyłem, była Ania. Ja długo byłem zamkniętym człowiekiem, nie potrafiłem zaufać innym. Wydawało mi się, że z każdym problemem poradzę sobie sam. Teraz wiem, że jeżeli coś zduszę w sobie, to jednak zostaje i uwiera.
Zawsze miałem szacunek do rzemieślniczych umiejętności. Jeden dziadek był szewcem, drugi był kucharzem, wujek był dmuchaczem szkła laboratoryjnego.
Warszawy nie ma, to duża mazowiecka wieś. Mnie fizycznie boli to, że mi się Warszawa nie podoba. To była perła architektoniczna, to były kabarety, dowcip warszawski, piękne warszawianki, nawet złodzieje mieli świetną renomę. I co się porobiło? Ta nowa architektura, te grzdyle ze szkła, co je stawiają w pół roku. Koszmar. Poza tym nie ma warszawiaków. Na ich miejsce przyszły świnie, które wyczuły koryto. Źle się czuję w Warszawie. Jest za duża, za brzydka.
Jedną z najwspanialszych rzeczy, jakie kiedykolwiek widziałem, był poranek, kiedy otworzyłem gazetę gdzie napisano, że kilku bardzo wpływowych urzędników państwowych zdecydowało zmienić nazwę „francuskich frytek” na „frytki wolności”, a „francuskie grzanki” na „grzanki wolności". To było imponujące. Chciałem napisać do nich list, aby im podziękować, po prostu za udowodnienie całemu światu, że są absolutnymi imbecylami.