Ludzie do tej pory wspominają audycję "Dzwonię do Pana/Pani w bardzo nietypowej sprawie". Początkowo to były żarty i dowcipy telefoniczne. Później audycje interwencyjne, gdzie reagowałem na prośby słuchaczy, aby wyjaśnić różne sprawy. Dzwoniłem w najróżniejsze miejsca. W pewnym sensie stworzyłem własną markę.
Nie używam. Mnie marihuana po prostu znudziła. Ile razy dorosły człowiek może chodzić do wesołego miasteczka?
Pewnego razu po nocy dzwoni do mnie – i tu nie powiem kto, bo byłyby jaja – kolega i mówi: „słuchaj, weź ty jej powiedz, że po francusku to nie jest od tyłu, tylko do paszczy!”.
Gdy byłem młodym człowiekiem i istotnie interesowały mnie sprawy muzyki, fascynowałem się zespołem The Beatles i The Rolling Stones. Natomiast w 10. klasie dostałem od Andrzeja Woyciechowskiego, który był tłumaczem przy Jazz Jamboree, wejściówkę do piwnicy Wandy Warskiej. (...) Spodobała mi się ta muzyka i teraz już szczerze i bez snobizmu jej słucham.
Mam budzik w komórce ustawiony na godzinę 9, ale prawda jest taka i mam to od lat wczesnej młodości: każde wstawanie to dla mnie męka, a przedłużanie nocy jest miłe i radosne.
Moja praca w Radiu ZET to bardzo ważny etap w moim życiu. Szczególnie początki były bardzo twórcze, ponieważ tworzenie czegoś nowego jest niezwykle fascynujące. I tak właśnie było - osiągnęliśmy wielki sukces w bardzo krótkim czasie. Próbowaliśmy najróżniejszych form radiowych.
Chciałbym, żeby Polska stała się krajem tolerancji dla innych. Kimkolwiek oni są: gejami, feministkami, ludźmi o odmiennych poglądach religijnych czy o ciemniejszej skórze. Moi słuchacze dzwonią do mnie i skarżą się na nietolerancję: na szkole namalowano Gwiazdę Dawida, ktoś ma problemy w szkole, bo jest gejem, a niepełnosprawna słuchaczka na wózku nie może się dostać do banku, bo bank nie przewidział takiego klienta. Za 20 lat takie problemy nie powinny mieć w ogóle miejsca.