Żegnaj! Życzymy Ci powodzenia, dokądkolwiek zaniesie Cię los!
Byłem całkowicie zaskoczony wybuchem powstania w Warszawie. Uważam to za największe nieszczęście w naszej obecnej sytuacji. Nie miało ono najmniejszych szans powodzenia, a naraziło nie tylko naszą stolicę, ale i tę część Kraju, będącą pod okupacją niemiecką, na nowe straszliwe represje.(...) Chyba nikt uczciwy i nieślepy nie miał jednak złudzeń, że stanie się to, co się stało, to jest, że Sowiety nie tylko nie pomogą naszej ukochanej, bohaterskiej Warszawie, ale z największym zadowoleniem i radością będą czekać, aż się wyleje do dna najlepsza krew Narodu Polskiego. Byłem zawsze, a także wszyscy moi koledzy w Korpusie zdania, że w chwili, kiedy Niemcy wyraźnie się walą, kiedy bolszewicy tak samo wrogo weszli do Polski i niszczą tak jak w roku 1939 naszych najlepszych ludzi – powstanie w ogóle nie tylko nie miało żadnego sensu, ale było nawet zbrodnią.(...)
Były to piękne mistrzostwa z wieńczącym finałem. Cieszę się, że było mi dane na koniec skomentować taki finał mistrzostw świata. Nie mówię "żegnaj", ale "do widzenia, do usłyszenia". Co jakiś czas chciałbym jeszcze być z państwem. Przepraszam za wszelkie pomyłki, potknięcia, przejęzyczenia, ale bycie w państwa domach było zaszczytem, przyjemnością i wyróżnieniem.
Tego zawodu /aktora/ nie da się zdefiniować. Nie intelekt jest gwarancją powodzenia w aktorstwie. Często, przeciwnie, on przeszkadza. To zawód pełen sprzeczności. Czyż nie jest to rzecz tajemnicza, że publiczność na widok jednego aktora milknie, a nie zauważa wejścia innego. Moim ABC aktorstwa jest tekst Hamleta: "Zastosuj akcję słów, a słowa do akcji, mając przede wszystkim to na względzie, abyś nie przekroczył granic natury, wszystko bowiem, co przesadzone, przeciwne jest zamiarowi teatru, którego przeznaczeniem jest – jak było dawniej – służyć niejako za zwierciadło naturze". Praca wykonywana z myślą o innych jest warunkiem dobrego wykonywania zawodu. Toteż ona jest moją, swego rodzaju, religią.