Wydaje mi się, że to, że zrobiłam karierę, to jest wyłącznie moja zasługa, i nie jestem tworem show biznesu, ani też nie jestem wymyślona przez kogoś, przez jakąś grupę ludzi, i myślę, że w związku z tym mam szansę na dokonanie może jeszcze czegoś ciekawego.
Jestem w superformie. Mój wiek nie jest tajemnicą. Życzliwe media zawsze w nawiasie podają.
Ja nie umrę. To moje postanowienie i tego się trzymam. Poza tym coraz więcej jest ludzi żyjących powyżej setki. Co prawda nie wyglądają zbyt dobrze, ale ja mam świetne kremy. Bardzo drogie. Wstydzę się powiedzieć, jak drogie.
Tylko prywatnie pozwalam sobie na to, by być radykalną. Wydaje mi się, że ludzie oczekują, żeby artysta za nich zajął stanowisko i za nich nadstawił dupsko, a oni sobie będą cicho siedzieć. Niech Maryla idzie, niech tupnie nogą.
Uwielbiam muzykę amerykańską, ale jestem też słowiańska i wiem, że ludziom się to podoba, czują to.
Moja mama zawsze powtarzała: „Inteligentny człowiek nigdy się nie nudzi ze sobą”. I ja się w ogóle nie nudzę, uwielbiam być sama. Bardzo lubię tę ciszę wokół mnie, lubię wyglądać przez okno i patrzeć na mój ogród.
Początkowo nie bardzo, ale rozkręciłam się po pierwszym dziecku. Kiedy urodził się Jędrek, namawiałam Andrzeja na drugie dziecko.
Żywa muzyka ciągle jest dla mnie wielką frajdą. Niezależnie od tego, czy śpiewam tę Małgośkę po raz dwutysięczny czy dwutysięczny pierwszy, robię to z taką samą radością. Muzyki nie da się wykonywać automatycznie.
Kiedy człowiek ma dużo pracy, i to takiej, którą lubi wykonywać, jest akceptowany, ba, ma liczne grono fanów, to są już wystarczające powody, żeby powiedzieć: jest cudnie. Ja ponadto mam udane życie rodzinne, a to już więcej niż cudnie.
Ja przede wszystkim ubolewam, że artysta nie ma gdzie pokazać tego, co robi. Ja jestem w tym cyrku dlatego, że wydaję płytę i mam świadomość, że muszę się gdzieś promować. Przecież nie będę tańczyć na rurze! Czy na lodzie… Nie ma innych propozycji dla artystów, którzy chcą zaistnieć, nie ma programów muzycznych, są tylko festiwale. Artyści robią co mogą, żeby się podlansować. Gwiazdki serialu chodzą na promocje perfum, żeby ich zdjęcie ukazało się w kronice towarzyskiej.
Co robić z popularnością? Oto odwieczne pytanie ludzi, którzy padli jej ofiarą. No bo, jak się zachować? Czy grać cały czas gwiazdę – jeździć dużą limuzyną z kierowcą, nieustannie bywać tu i tam, otaczać się tłumem pochlebców, mieszkać w pałacu z wysokim murem, brać proszki nasenne – to jakby trudne do zrealizowania w naszej rzeczywistości, no... może oprócz proszków. A zatem model drugi – siatka z zakupami, mieszkanie w bloku, ale myślę, że i ten model wzbudziłby niechęć, bo co to za gwiazda? Nasze społeczeństwo jest dość nietolerancyjne i agresywne.