Kiedy widziałem jakąś górę wydawała mi się ona wyzwaniem... Zdarzało się, że cała grupa czekała na mnie przez dwie godziny, bo ja wspinałem się na szczyt. Nie ganiono mnie (...). Kiedy jezuici zauważali u swoich uczniów ducha ryzyka, poświęcenie, gotowość do wysiłku – zachęcali ich, nie chcieli mieć uczniów mięczaków.
Wspomnienia z okresu kiedy Fidel uczęszczał do katolickiej szkoły.
To jest absolutnie groteskowe. To tak, jakby zebrał się KC PZPR i stwierdził kto ma być przewodniczącym Solidarności. To śmieszne. Rząd to rząd, a prezydent to prezydent. Tu wychodzą jakieś niesamowite kompleksy Donalda Tuska w polityce międzynarodowej.