Mowa jest źródłem nieporozumień.
Bycie obywatelem Rosji staje się źródłem prestiżu.
Cokolwiek robimy; Jeśli nie ma w tym Dharmy, staje się źródłem cierpienia. Dlatego odchodzę, by otrzymać drogocenne nauki.
Istnieje ocean świadomości, czystej wibrującej świadomości w każdym z nas. Jest źródłem umysłu, myśli, i całej materii.
Jestem pijany. Jednak nie zwykłym alkoholem. Marihuana, haszysz, opium, LSD. Hoduje swoją własną marihuanę w sobie. Żaden rząd nie może się w to wmieszać. Moim źródłem pijaństwa jest moja cisza, moja miłość, moja równowaga, moje zakorzenienie w sobie.
Nie zgadzam się, że utopia jest złem samym w sobie (...) Może się ona stać źródłem zbrodni, ale tylko wówczas, gdy się chce ją realizować przemocą – rewolucji, czy nawet państwa.
Z tego poetyckiego charakteru zawodu odziera nas zresztą nie tylko pieniądz, ale również relacje międzyludzkie. To zawód zespołowy, a w każdym zespole dochodzi do różnych emocji, konfliktów, nieporozumień. Wreszcie nasze ciała, które także mogą odzierać tę poezję z jej magii. Ciała mają swoje niedoskonałości, ograniczenia, zmieniają się i starzeją. Ciała trzeba doskonalić. Nie ma tutaj mowy o żadnej poezji, jest ciężka fizyczna praca i lata ćwiczeń. Jak mówili moi profesorowie w szkole – aktorstwo to zawód i kaprala, i poety jednocześnie.
O lekarzu świadczy opinia chorych, o nauczycielu – uczniów. A o człowieku posługującym się zawodowo piórem – czytelników.
Debiutowałem jako dwudziestoletni dziennikarz w katolickiej prasie w podziemiu niepodległościowym w latach II Wojny Światowej, a mając lat dwadzieścia dwa – także w prasie Armii Krajowej. Pracuję więc piórem już prawie sześćdziesiąt pięć lat.
Napisałem sporo rzeczy lepszych i gorszych, ale źródłem prawdziwej satysfakcji jest dla mnie, że nie muszę się niczego, co napisałem, wstydzić, albo marzyć, aby zapadło się pod ziemię.