Dzieci muszą dorosnąć do swojej wyobraźni jak do za dużych butów.
Polacy sami sobie muszą wypracować polskość poprzez pracę u podstaw i pomnażanie własnego kapitału – musimy liczyć tylko na siebie.
Jakże mamy oczekiwać błogosławieństwa we wszystkich innych sprawach naszego życia zbiorowego, skoro właśnie zbiorowo po raz kolejny usankcjonowaliśmy składanie dorocznej ofiary z ludzi. Tak jest, ofiary z ludzi – konkretnie z ok. 1000 dzieci, które złożone zostają na ołtarzu ignorancji, bezwzględności i konformizmu.
Wielka Brytania od 500 lat do swoich priorytetów strategicznych zalicza walkę z Polską, z Rzeczpospolitą, z Koroną. Królestwo Zjednoczonej Wielkiej Brytanii od wieków do swojej racji stanu zalicza niszczenie wszelkich, że tak powiem projektów geopolitycznych, które miałyby zapewnić Polakom dostatek, suwerenność i bezpieczeństwo. Jeżeli ktoś dziś bierze za dobrą monetę deklarację Pana Camerona no to to jest bardzo odważne, bo to oznacza, że taki ktoś wierzy, że po setkach lat polityka brytyjska reorientuje się. (…) na razie Brytyjczycy przez Kanadę musztrują i zbroją Ukraińców, to robią Brytyjczycy. No z całą sympatią i życzliwością to właśnie jest tradycja – od „chmielnicczyzny” do rzezi wołyńskiej agentura brytyjska w europie środkowej specjalizowała się w podżeganiu w napuszczaniu rezunów ukraińskich na Polaków, trzeba sobie zdawać z tego sprawę.
Etykietka antykomunizmu dzisiaj nic nie znaczy. To jest po prostu jakaś fraza, ludzie, którzy szermują takimi hasłami, nie rozumieją korzeni komunizmu, nie znają historii, nie są w stanie wyobrazić sobie motywacji tych, którzy po wojnie przystąpili do tego zbrodniczego systemu, będąc jego heroldami, jak Jacek Kuroń chociażby. Cały spór ideologiczny jest zupełnie pozbawiony kontekstu, jest czysto politycznie utylitarny i zamiast próby zrozumienia historii, szermuje moralistycznymi banałami. Z powodu tego zakłamywania pojęć, pomieszania przyczyn i skutków, nie jesteśmy w stanie komunizmu uczciwie opowiedzieć. I dlatego też jego zbrodnie są nieopisane do końca.
W latach 80. XX w. Niemcy budowali u nas sieć swojej agentury. (…) Po 10 kwietnia 2010 r. mamy pełną zgodę Moskwy i Berlina. To jest hipoteza badawcza, że klocki na szachownicy transformacji były rozstawione w sposób przejrzysty. Zamachu smoleńskiego nie dało się zrobić tylko w Moskwie.
Drugi mąż mamy, dziennikarz i publicysta Stanisław Brodzki, też był żydowskim komunistą, nawet znacznie bardziej homo politicus niż mój ojciec. Brodzki do 1957 roku kierował działem kulturalnym „Trybuny Ludu”, a potem pracował w tygodniku „Świat” i w „Polskich Perspektywach”.
Mama do 1947 roku pracowała w Naczelnym Komitecie Wykonawczym Stronnictwa Ludowego jako sekretarka pewnego działacza ludowego. W każdym razie obracała się w kręgach ludowych. Była bardzo młodziutka, kiedy się spotkali z ojcem na jakimś zebraniu – urodziła się w 1925 roku. Po wojnie studiowała na UW w tym samym czasie, co ojciec. Była bardzo ładną kobietą, taką promienną – pszenną, niebieskooką blondynką. Wiem, że cieszyła się dużym powodzeniem, szczególnie wśród żydowskich komunistów, ale nie tylko. Konwicki mi kiedyś powiedział: „wszyscy kochaliśmy się w pani mamie”. Stała się komunistką pod wpływem ojca.
(…) serial Passendorfera zawsze uważałam za dość słaby warsztatowo. Ta pewna nieudolność reżyserska bardziej mi przeszkadzała w odbiorze serialu niż sama osoba reżysera (był ekranizatorem „dzieł” Moczara). Była to zresztą taka przygodowo-kostiumowa komedia dla dzieci i młodzieży.
W przedwojennej Polsce działo się mnóstwo złych rzeczy, które powodowały, że młodzi Żydzi zwracali się ku komunizmowi. Wielu tę przedwojenną Polskę dziś idealizuje, ale przecież wtedy narastały postawy faszystowskie i antysemickie. I to nie tylko ze strony skrajnych organizacji, jak ONR, zresztą wówczas zdelegalizowanego w przeciwieństwie do dzisiaj, ale również ze strony władz państwowych. Było więc zupełnie logiczne, że tacy ludzie jak mój ojciec wstępowali do komunistycznej partii, bo komunizm ze swoimi hasłami równości, równych szans dla wszystkich bez względu na wyznanie czy pochodzenie wydawał im się szansą na lepszą ludzkość.
Zachód toczony jest przez moralny nowotwór, intelektualny i moralny. Ale Dobro i Zło to nie są opinie. To obiektywne rzeczywistości, konkrety, które odróżniają nas (bądź powinny odróżniać) od Al-Zarkawiego i innych zwierząt