A gdyby Obama pochodził z robotniczej dzielnicy Caracas, to głosowałby na mnie.
Potrzebujemy partii, a nie mieszanki haseł, które wprowadzają w błąd wenezuelski lud. Głosy, które otrzymałem nie są głosami poszczególnych partii, to głosy ludu, który na mnie zagłosował. Widziałem w telewizji, jak przedstawiciele różnych partii mówili, że zdobyli dużo głosów, a ja powtarzam: to nie są głosy oddane na partie, tylko głosy oddane na Cháveza. Wszystkie partie, które nie będą chciały wejść do Partii Socjalistycznej zapraszam do opuszczenia rządu. Nie zamierzam negocjować, chcę rządzić z jedną partią.
Niech wrzeszczą, co chcą, nie przedłużę im koncesji.
Nie wracam żądny odwetu. Nie będzie polowania na czarownice. Jestem gotów naprawić to, co zostało źle zrobione. Ale wszyscy muszą naprawić swoje.
Nie mogę określić się jako trockista, nie, ale mam taką inklinację, bo bardzo szanuję myśl Lwa Trockiego i im bardziej ją szanuje, tym lepiej ją postrzegam. Na przykład rewolucja permanentna to niezwykle ważna teza. Trzeba czytać, trzeba studiować, wszyscy powinni to robić, tu nikt nie jest wyuczony.
Mało śpię, dużo czytam – to święty obowiązek każdego rewolucjonisty.
Ile razy mnie krytykowali za znacjonalizowanie firmy telefonicznej. Mówią „Państwo nie powinno się w to włączać”. Ale teraz nie krytykują Busha za nacjonalizowanie… największych banków na świecie. Towarzyszu Bush, jak się macie?