Żaden mistyk nie próbował „udowodnić” istnienia Boga; byłoby to dlań tyle, co dowodzić, że miód jest słodki, albo woda mokra.
Nie przyświadczamy (...) naszych moralnych wierzeń przez uznanie ich prawdy, lecz przez poczucie winy, gdy je gwałcimy.
Nie ma takiej idei, za którą nie można by, gdybyśmy chcieli, odkryć jakiejś innej, i nie ma takiej ludzkiej motywacji, której nie da się, jeśli się tylko dobrze postaramy, uznać za zwodniczą ekspresję innej, jakoby głębszej.
I prima facie nie ma nic absurdalnego w przekonaniu, ze świat jest absurdalny.
Co jest dla nas rzeczywiste, a co nierzeczywiste, jest sprawą raczej praktycznego niż filozoficznego zaangażowania; rzeczywiste jest to, czego ludzie rzeczywiście pragną.