Zobacz listę satyryków
Śpiewaj jakby nikt nie słuchał. Kochaj jakby nikt nigdy cię nie zranił. Tańcz jakby nikt nie patrzył. I żyj tak jakby to było niebo na ziemi.
Sójka ma równie mało zasad moralnych, co członek naszego Kongresu. Sójka kłamie, sójka kradnie, sójka oszukuje, sójka zdradza i w czterech wypadkach na pięć cofa najuroczystsze przyrzeczenie.
Nie dyskutuj z idiotą! Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem...
Jeśli nauka wytępi chorobę, która działała dla Boga, to Bogu przypisuje się za to zasługę i wszystkie ambony popadają w dziękczynno-reklamowe ekstazy i zwracają uwagę na to, jaki on dobry. Tak, on to uczynił. Być może czekał tysiąc lat, zanim to zrobił. To nic; ambona twierdzi, że myślał o tym przez cały czas. Kiedy rozjątrzeni ludzie powstają, burzą od wieku trwającą tyranię i wyzwalają naród, natychmiast zachwycona ambona ogłasza, że to dzieło Boga, i wzywa ludzi, by padli na kolana i zanieśli mu za to dzięki. I powiada ambona z uczuciem pełnym podziwu: „Niech tyrani zrozumieją, że spoczywa na nich Oko, które nigdy nie zasypia; i niech pamiętają, że Pan nasz i Bóg nie zawsze będzie cierpliwy, lecz w oznaczonym dniu wypuści na nich wichry swego gniewu”.
Kaznodzieje zapominają wspomnieć, że jest on najpowolniejszą istotą wszechświata, że jego Oko, które nigdy nie zasypia, mogłoby spać, ponieważ potrzebuje stulecia, żeby zobaczyć to, co każde inne oko zobaczyłoby w ciągu tygodnia; że w całej historii nie ma przykładu, aby on pierwszy pomyślał o szlachetnym czynie, lecz zawsze pomyślał o nim troszeczkę później, gdy ktoś inny już go dokonał. (...) Pomysł wytępienia glisty był jego pomysłem. Już, już miał go wykonać, kiedy właśnie zrealizował go dr Charles Wardell Stiles.
Jedna dobroduszna istota szpieguje drugą i dopilnowuje, aby ta druga lojalnie dopomogła jej w czynieniu niesprawiedliwości, która oburza je obie.
Hałas nie dowodzi niczego. Kura, która zniosła jajko, gdacze nieraz tak głośno, jak gdyby zniosła planetę.
Ona zajmuje się różnymi głupstwami; między innymi próbuje zbadać, dlaczego zwierzęta zwane lwami i tygrysami żywią się trawą i kwiatami, chociaż jej zdaniem rodzaj ich uzębienia wskazuje na to, że powinny pożerać się nawzajem. Głupstwo, bo gdyby tak miało być, to pozabijałyby się, a to sprowadziłoby, o ile dobrze rozumiem, tak zwaną "śmierć", która, jak mi mówiono, nie wtargnęła jeszcze do Parku.
Zostałem więc pasowany na widmowego rycerza Królestwa Snów i Cieniów! Dziwna, osobliwa zaiste godność dla człowieka tak rzeczowego. Ale nie będę się śmiał, niech Bóg uchowa, gdyż rzecz, dla mnie nieprawdziwa, dla niego ma znaczenie prawdy. Ale ma je i dla mnie! To nie złuda tylko, bo maluje wyraźnie jego szlachetny i wdzięczny charakter!
Rodzaj ludzki żyje w ciągłym i nieprzerwanym samookłamywaniu. Oszukuje się on od kołyski do grobu. Kłamstwami i ułudami, które bierze za realność i to czyni całe jego życie jednym pasmem oszustw. Z mnóstwa pięknych zalet, które ród ludzki sobie przypisuje i którymi się szczyci, naprawę posiada tylko jedną. Ludzie uważają się za złoto, a są tylko miedzią.
Prawda jest najcenniejszą wartością, jaką posiadamy. Dlatego też posługujemy się nią oszczędnie.
Dwa najważniejsze dni w życiu człowieka to ten, w którym się rodzi i ten, w którym odkrywa - po co.
Życie nie składa się - ani głównie, ani nawet w większej części - z faktów i wydarzeń. Składa się głównie z burzy myśli, która nieustannie szaleje w umyśle
Człowiek jest czymś zdumiewającym. Chciałbym wiedzieć, kto go wynalazł.
Człowiek bezustannie wybiera i w dziewięciu przypadkach na dziesięć przedkłada zło nad dobro.
Opowiem wam miłą historyjkę, która ma w sobie odrobinę patosu. Oto człowiek przyjął religię i zapytał kapłana, co musi czynić, aby stać się godnym swego nowego stanu. Ksiądz powiedział: "Naśladuj naszego Ojca w Niebiesiech, staraj się być do niego podobny". Człowiek pilnie, dokładnie i że zrozumieniem przestudiował Biblię; a potem modląc się o niebiańskie przewodnictwo, zaczął naśladować Stwórcę. Spowodował, że jego żona spadła ze schodów, złamała kręgosłup i została sparaliżowana na resztę życia; wydał brata w ręce oszusta, który ograbił go ze wszystkiego i osadził w przytułku dla ubogich; zaszczepił jednemu synowi glisty, drugiemu śpiączkę, przecieku rzeżączkę; jedną córkę obdarzył szkarlatyną i sprawił, że w wieku lat dziesięciu ogłuchła, otępiała i oślepła ma całe życie; a pomógłszy jakiemuś łajdakowi uwieść drugą, zamknął przed nią drzwi, a ona umarła w burdelu, przeklinając go. Potem wróci do księdza, który mu powiedział, że nie w ten sposób powinien był naśladować swego Ojca w Niebiesiech. Nawróconych chciał wiedzieć na czym polega jego błąd, lecz ksiądz zmienił temat rozmowy i zapytał, jaką ów człowiek miał pogodę, idąc do niego.
To wszystko jest materiałem do poważnego przemyślenia. I pełne jest ponurych przesłanek: że nie jesteśmy może tak ważni, za jakich się uważaliśmy.
Po wielu latach przyznaję, że byłem w błędzie, jeśli chodzi o Ewę. Lepiej jest bowiem żyć poza rajem z nią niż w raju bez niej.
(...) tego rodzaju miłość nie jest wytworem rozumowania i statystyki. Po prostu przychodzi nie wiadomo skąd i nie daje się wytłumaczyć, a nawet nie potrzebuje żadnych tłumaczeń.