Zobacz listę projektantów mody
Moda na pewno będzie się cały czas rozwijała. Ciężko mi wyrokować, jaka będzie przyszłość całej branży. Wiem jedynie, że jeśli ktoś będzie chciał odnieść w niej sukces, będzie musiał tworzyć produkty, które będą różnorodne i świeże.
Kiedy wchodziłem do branży modowej, nie miałem zielonego pojęcia o biznesie, co z czasem przyniosło przykry skutek. Moim „dyplomem” było bankructwo mojej firmy. To dzięki niemu nauczyłem się najwięcej o prowadzeniu własnej firmy, o rynku mody, mediach, marketingu. Nigdy wcześniej nie odebrałem tak przydatnej lekcji. Na początku bolało, ale to była najlepsza nauczka od losu, jaką mogłem dostać.
Nudzi mnie dużo, coraz więcej. Najczęściej nudzi mnie to, co oferują sieciówki. Mniejsza o to, że są ich setki a nawet tysiące. Problem z nimi polega na tym, że każdy ze sklepów wygląda tak samo i oferuje to samo.
Lubię wyciągać znane już kroje czy fasony i przerabiać je od nowa. Daje mi to nie tylko dużą przyjemność, ale bywa też bardzo inspirujące dla innych projektantów z mojego zespołu.
Moja mama zainspirowała mnie do traktowania innych tak, jak sam chciałabym być traktowany bez względu na wiek, rasę czy status finansowy.
Kiedy widzę kogoś noszącego markę Hilfiger, czuję dumę, i wtedy jednocześnie myślę, co mógłbym zrobić, aby uczynić styl pasującym do następnego roku?
Styl życia Preppy się globalny. Czujemy, że Preppy dobrze wszędzie się przyjmuje, i dzięki temu nasz biznes tak dobrze się rozwinął.
Pomyślałem, że jeśli wejdę w biznes, będę w stanie kontrolować własne przeznaczenie.
Miłość jest perfekcją ducha.
Wierzę w Boga, ale nie w żadną religię.
Płeć nie jest dla mnie wyznacznikiem wartości i atrakcyjności człowieka. Mogę kochać i kobiety, i mężczyzn – zależy od ich charakteru, od tego, jacy są.
Zawsze byłem dziwadłem. Nietuzinkowo się zachowywałem, nietuzinkowo się ubierałem i automatycznie dla normalnego człowieka z ulicy byłem dziwnym stworem.
Gdyby ktoś miał nade mną władzę i zmuszał do morderstwa. Wolałbym sam popełnić samobójstwo, niż komuś innemu odebrać życie.
Znałem człowieka w Londynie, który powiedział, że jak umrze, to chce być pochowany w garniturze z gumy. Uwielbiał gumowe ubrania.
Jeżeli czasami się skaleczę, to po prostu mdleję, nie mogę tego znieść.
Kiedyś w Warszawie ścigało mnie kilku młodych ludzi i krzyczeli: „Zabić skina!”
Śmierci się nie boję. Bardzo dużo podróżuję samolotem i wiem, że wtedy jest groźba śmierci, ale się na to uodporniłem.