Zobacz listę prawników
Państwo prawa nie musi być państwem demokratycznym.
Żadne krzyki i płacze nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne.
Nakręcano spiralę złości, niechęci i nienawiści, taką która już się z niczym nie liczyła. Wszelkie świętości, wszystkie granice zostały przekroczone. No i to oczywiście oddziaływało na tę najgorsza część społeczeństwa. W każdym społeczeństwie jest taki element najbardziej zdemoralizowany, podły, animalny i powtarzam - tutaj się niczym nie różnimy od innych...
W Polsce jest taka fatalna tradycja zdrady narodowej. (...) To jest jakby w genach niektórych ludzi, tego najgorszego sortu Polaków.
Jest mi przykro z tego powodu, że taki film jest realizowany; który — jak słyszałem — w zdecydowany sposób oczernia polskich funkcjonariuszy. Czytałem wręcz taką opinię, że pokazuje ich jak niemal sadystów. A to są ludzie, którzy wykonują swoje obowiązki; którzy wykonują zadania; którzy strzegą granicy Rzeczypospolitej Polskiej i bezpieczeństwa Polaków. Nie dziwię, że funkcjonariusze Straży Granicznej, którzy zapoznali się z tym filmem, użyli tego hasła "tylko świnie siedzą w kinie", znanego nam z czasów okupacji hitlerowskiej, kiedy w naszych kinach pokazywano propagandowe filmy hitlerowskie.
Gdyby społeczeństwa i rządy państw zachodnich miały odpowiednią wiedzę, a także w jakiejś mierze przez nią uwarunkowaną wolę polityczną, to wojna ta mogłaby mieć zupełnie inny przebieg albo nawet może i by nie wybuchła. Na przykład dlatego, że nie powstałyby Nord Streamy.
Jest rzeczą niesłychanie niepokojącą, że do tej pory rządzą Polską trumny Piłsudskiego i Dmowskiego. (...) Traktowanie dzisiaj, przy tak zmienionej sytuacji, Piłsudskiego czy Dmowskiego jako źródła wskazań, jest nonsensem. Świadczy, to tylko o ogromnej bezradności w myśleniu politycznym polskim.
Za największy sukces „Kultury” uważam to, że po raz pierwszy intelektualiści i opozycjoniści rosyjscy zaakceptowali koncepcję niezależnej Ukrainy. (...) Od Sołżenicyna do Sacharowa zaszła ogromna ewolucja.
Doszliśmy więc do przekonania, że rola Polski na Wschodzie jest nadal ogromna, ale inna niż by to wynikało z koncepcji jagiellońskich. Dzisiaj są one kompletnie nierealne na skutek nacjonalizmów narodów sąsiadujących z Polską od wschodu. Powtarzanie tego spotkałoby się z podobną reakcją, z jaką spotkał się federalizm Piłsudskiego. Byłoby to uznane za nową formę imperializmu polskiego.
Tutaj docieramy, mówiąc nawiasowo, do ciekawego przyczynku psychologicznego, jeśli idzie o Polaków. To jest chyba jedyny naród, który przy swoich niesłychanych wadach, ma też niezwykłą zaletę: pozwala sobie mówić prawdę w oczy. Tę prawdę nawet wówczas, kiedy jest dla niego bardzo nieprzyjemna.
Najważniejszą rolą „Kultury” – jak uważam – jest dawanie materiału do myślenia politycznego i kulturalnego. Nie narzucanie jakiejś koncepcji, ale dawanie materiału do przemyśleń.
Dla nas powstanie niezależnej Ukrainy to byłoby wreszcie otwarcie dla Polski pewnych możliwości na Wschodzie. Uzyskalibyśmy wreszcie możliwości pewnego manewru. Byłoby to stworzeniem państwa buforowego, które oddzielałoby nas od przyszłej Rosji.
Kiedy się kończyła wojna /II WŚ/, dla mnie nie ulegało wątpliwości, w czym odbiegałem od powszechnej wówczas opinii, że nie będzie trzeciej wojny.
Wybór Jana Pawła II poza samym, zupełnie wyjątkowym faktem, że Polak został papieżem, nie jest, moim zdaniem, datą zwrotną w historii Polski. Pielgrzymki papieża do Polski odegrały niewątpliwie wielką rolę, ale nie była to rola zasadnicza. To nie papież spowodował przełom w Polsce.
Emigracja ma sens tylko wtedy, gdy potrafi wypracowywać, a przynajmniej wspierać wszelkie inicjatywy służące oporowi przeciwko dyktaturze monopartii.
Robienie z Kościoła najważniejszej siły, która uratowała Polaków przed komunizmem, jest powielaniem legendy.
Polacy – to okropny naród. Zapewne, każdy naród jest okropny. Ale Polacy odznaczają się szczególną słabością charakteru i niewykształconą administracją.
Nigdy mnie nie interesowała przeszłość Józefa Mackiewicza, tylko jego talent. Tak samo nikt z nas (w Kulturze) nie wyciąga literatom krajowym ich postawy w okresie bierutowym. A przecież świnili się, jak trudno lepiej.
Nie wierzyłem w żadne formy organizacyjne na emigracji [...] natomiast istotną rzeczą dla mnie, i rozumiałem to już wtedy, jest kwestia słowa. Słowa, słowa drukowanego. To jest jedyna rzecz, która może na dłuższą metę odegrać jakąś rolę.