Pracuj w imię czegoś dlatego że jest dobrem, a nie tylko dlatego, że ma szansę odnieść sukces.
Kiedy prawdzie nie daje się całkowitej wolności, wolność nie jest pełna.
Intelektualista znajdujący się po stronie wygranych, zawsze jest trochę podejrzany.
Nadzieja to nie przekonanie, że coś dobrze się ułoży, ale pewność, że coś ma sens, niezależnie od tego, jak się potoczy.
Każdy, kto traktuje siebie zbyt poważnie, ryzykuje, że się ośmieszy; ten, kto potrafi śmiać się z samego siebie, nie ponosi tego ryzyka.
Tragedia współczesnego człowieka nie polega na tym, że coraz mniej wie o sensie własnego życia, ale na tym, że coraz mniej o to dba.
Mamy natomiast wielkie problemy z kulturą polityczną. (...) Mieszkałem w Ameryce przez dwa miesiące. Spotykałem się z różnymi politykami i byłem zdumiony tym, w jakiej przyjaznej atmosferze rywale polityczni rozmawiają ze sobą, jedzą kolację i dyskutują. Bez sarkazmu, bez złośliwości, bez wzajemnych ataków. To mnie strasznie zaskakiwało, bo w Czechach jestem przyzwyczajony do czegoś zupełnie innego.
Zdziwienie nieoczywistością wszystkiego, co tworzy nasz świat, jest zresztą również pierwszym impulsem do postawienia sobie pytania, jaki to wszystko ma sens i po co coś w ogóle istnieje. Tego nie wiemy i nigdy się nie dowiemy.
Wraz z kultem wymiernego zysku, oczywistego postępu i namacalnych korzyści znika jednak respekt dla tajemnicy. A wraz z nim także pokorny szacunek do tego wszystkiego, czego nigdy nie zmierzymy i nie poznamy.
Żyjemy w pierwszej naprawdę globalnej cywilizacji. To znaczy, że cokolwiek się gdzieś zrodzi, może bardzo szybko i łatwo opanować cały świat.
Ktoś nieustająco pozwala na to, aby nasze miasta w niekontrolowany sposób niszczyły krajobraz, przyrodę, tradycyjne ścieżki, aleje, wioski, młyny, kręte strumyki czy potoki, żeby zamiast tego wszystkiego budowano jakąś gigantyczną aglomerację, która sprawia, że życie staje się anonimowe, zrywa sieci naturalnych więzi społecznych i swym internacjonalistycznym uniformizmem atakuje wszelką wyjątkowość, tożsamość czy różnorodność.
Żyjemy (…) w pierwszej cywilizacji ateistycznej, czyli w cywilizacji, która utraciła związek z nieskończonością i wiecznością. Dlatego przeważa w niej zawsze korzyść krótkotrwała nad długotrwałą. Ważne jest, czy jakaś inwestycja zwróci się w ciągu dziesięciu albo piętnastu lat, a mniej ważne, jak wpłynie na życie naszych potomków za lat sto.
Zupełnie nie boję się Rosji. Nie widzę z jej strony żadnego zagrożenia. Zmiany w Rosji będą zmierzać w kierunku stabilizacji i demokracji. Ale droga jaką Rosja ma do przebycia będzie niewspółmiernie dłuższa niż ta jaką przeszły kraje Europy Wschodniej.
Okazało się, że ten reżim był bardziej przegniły, niż myśleliśmy. Miał wszystkie instrumenty władzy, policję, wojsko, środki masowego przekazu, władzę gospodarczą. Wszystko było państwowe – nie tak jak w Polsce, gdzie były oazy własności prywatnej. A jednocześnie ten reżim nie potrafił sobie z tym poradzić. Nie mieli takiej siły, by wtedy nas spacyfikować.
Zawsze byłem zwolennikiem socjalizmu, rozumianego jako uspołecznienie środków produkcji… Klucz do tego przekonania, tak jak ono stopniowo we mnie narastało, upatruję we wczesnym dzieciństwie, w tym wstydzie z powodu wszystkich przywilejów, jakimi się wtedy cieszyłem. Sam pan widzi, że nie ma w tym nic oryginalnego. Najradykalniejsi socjaliści często pochodzili właśnie z takich rodzin.
Tolerancja wobec zła nigdy dotąd nie zmusiła go do wycofania się i nie uczłowieczyła go, natomiast zawsze ułatwiała mu działanie.
Zamilkłem jako autor, ale nie znaczy to, że nie pisałem. Nigdy w życiu nie pisałem tyle, ile w czasie mojej prezydentury. Nie potrafiłbym przeczytać przemówienia, które napisał ktoś inny. Więc w każdy weekend pisałem przemówienia albo projekty oświadczeń, rozporządzeń, poleceń… Wiem, że to nietypowe, aby dramaturg wyskoczył na 13 lat do funkcji prezydenta, a potem wrócił do pisania. Dzisiaj wiem także, że nie jest to łatwe.
Tak się składa, że im więcej się mówi o szczęściu abstrakcyjnego człowieka (...) tym bardziej zdaje się cierpieć człowiek rzeczywisty.
W miarę, jak wzrasta (…) liczba tych, którzy przedwcześnie i nagle rozstają się z życiem, rośnie znaczenie wiedzy, tłumaczącej sens biologicznego życia i śmierci. W dzisiejszej, globalnej cywilizacji, chrześcijańska spowiedź i rozgrzeszenie tracą swój uniwersalny wymiar. Cieszmy się więc, że nasze czasy podsuwają nam tak wiele nowych poglądów i punktów widzenia na podstawowe kwestie naszej egzystencji.