Jak pan chce w Polsce szczęśliwie żyć, musi mieć pan pieniądze i miedziane czoło. Inaczej nic z tego.
Wczorajsza niezwykłość staje się dzisiejszym banałem, a dzisiejsza skrajność jutrzejszą normą.
Myśl co chcesz, ale nie daj się na tym przyłapać.
Trudno nie upaprać się, wpadłszy do słoika z miodem.
Tworzenie jest formą obrony własnego istnienia przed całkowitym kresem bytu jednostki.
Jak wśród ślepców królem jest jednooki, tak wśród idiotów mędrcem może być debil.
Ilekroć coś wyda ci się dziwne, przypomnij sobie, gdzie jesteś, i zamiast się dziwić, spróbuj zrozumieć.
Wolność, jak twierdzi nowoczesna filozofia, to świadomość ograniczeń, którym człowiek podlega...
Człowiek staje się wolny wówczas, gdy nic i nikt nie krępuje jego działań w granicach wyznaczonych przez obiektywne konieczności.
Ludzie? Pojęcia nie masz, co mogą znieść ludzie, kiedy nie mają innego wyjścia. Jeśli zajdzie potrzeba, nikt nie będzie zastanawiał się nad ludźmi...
W naszym pojęciu wolność osiąga się przez uświadomienie, że wszystko, co nas ogranicza, jest konieczne. Krócej mówiąc, wolność -- to świadomość braku alternatywy, innej możliwej rzeczywistości dla naszego świata niż ta, w której żyjemy.
Ludzie przyzwyczaili się żyć pod kuratelą obcej cywilizacji, rozwijającej za nich ważniejsze problemy. Sami zajmują się tylko napełnieniem brzuchów i szukaniem rozrywek. Podobno nasza cywilizacja zrobiła parę kroków do tyłu przez te osiemdziesiąt lat...
Kiedy się patrzy w gwiazdy, człowiek tęskni za czymś dalekim i nieosiągalnym. Tylko taka tęsknota jest prawdziwa. W naszym świecie nie potrzeba, aby ludzie tęsknili do czegokolwiek. Mają być zadowoleni tym, co im dane. Mają patrzeć w ziemię, nie w niebo.
Dla naszych przodków wolność zawsze znaczyła tak wiele, że gotowi byli oddać życie w jej obronie, przeciwstawić się przeważającej sile przeciwnika... Jak to się dzieje, że wobec nielicznej stosunkowo garstki Proksów wszystkich opuściły nagle — ta odwaga i determinacja, to przywiązanie do wolności... Powiedzcie, jak to jest możliwe, że przez tyle lat pozwalamy ograniczać swobodę naszych poczynań, że oddaliśmy się pod kuratelę jakichś obcych istot — i wszystkim opadły nagle ręce... Każdy z osobna wie, że ten stan to ledwo zamaskowana niewola, okupacja... A wszyscy razem — poddają się temu... — To nie jest sprawa samych Proksów. Oni tylko umiejętnie wykorzystują pewne cechy niektórych ludzi. Sami osobiście nie maczają w tym łap. Posługują się ludźmi — powiedział Milt z goryczą.
Wyglądają na zadowolone, może nawet są szczęśliwe - pomyślał Tim. - Słońce, ciepło, pod dostatkiem pyłku i nektaru. Pracują spokojnie, są bezpieczne, bartnik czuwa nad nimi. Ani myślą się buntować. Nawet nie czują się wykorzystywane...
Wszystko odbywało się z niezwykłą precyzją, w zamierzonej kolejności. Najpierw panika wywołana atakiem, potem budowa sieci wież granicznych, poczytywanych za elementy systemu obrony, a następnie (dopiero po podzieleniu Ziemi na kwadraty i ustanowieniu lokalnych samorządów) – zstąpienie Proksów na Ziemię, budowa amb, defilady pojazdów powietrznych. Zdezorganizowana łączność między kwadratami ułatwiała narastanie legendy o potędze Proksów. Zlikwidowanie kosmodromów i obserwatoriów uniemożliwiało stwierdzenie, ile właściwie statków wylądowało na Ziemi...
Co za perfidny system przymusu!- zżymał się, klucząc bocznymi ulicami w kierunku centrum miasta. - Jak łatwo przywołać do porządku każdego, kto choć o cal wyłamie się z przypisanych mu ramek. Dopóki jesteś w porządku, respektujesz wszystkie głupie i mądre zarządzenia administracyjne, nie buntujesz się, pracujesz kiedy ci każą, a kiedy cię zwolnią, nie protestujesz, dopóki jesteś potulnym barankiem w tej owczarni, dostajesz co najmniej minimum tego, co niezbędne do egzystencji. A spróbuj tylko wystawić rogi! Bez Klucza zdechniesz, samotny pośród milionów ludzi, goniących za własnym interesem.
Ten świat upadnie, zawali się! Siedząc na swojej gałęzi, nie widzisz, że korzenie tego drzewa próchnieją w oczach. Mało kto rozumie sytuację, wszyscy oślepli, mają przed oczami tylko kolorowe punkty.
Szczęśliwi czasu nie liczą - przypomniał sobie stare porzekadło.- Coś w tym musi być, skoro już dawniej tak mówiono. Ale ja ująłbym to inaczej: szczęśliwi, którzy nie muszą liczyć czasu.