Wy, czarni siewcy wojny, mówcie tylko o nienawiści do wszystkiego, co nie jest wasze, mówcie o egoizmie, lecz nigdy nie używajcie słowa „miłość”, ponieważ w waszych ustach to święte słowo miłość staje się brudne.
Miejmy świadomość całej wagi dzisiejszego dnia, bo dzisiaj w gościnnych murach Bulonii nad Morzem spotkali się nie Francuzi z Anglikami, nie Rosjanie z Polakami, lecz ludzie z ludźmi (...)
Aby język stał się powszechnym, nie wystarcza nazwać go takim (...) Język międzynarodowy, jak każdy narodowy, jest własnością ogółu; autor zrzeka się na zawsze wszelkich praw osobistych do niego.
Dziecko jest pergaminem szczelnie zapisanym drobnymi hieroglifami, których część tylko zdołasz odczytać, a niektóre potrafisz wytrzeć lub tylko zakreślić i własną zapełnisz treścią.
Bo błąd w mowie to jak tłusta plama na fotografii matki, którą kochasz.
Jestem bezwzględnym, nieubłaganym przeciwnikiem kary cielesnej. Baty, dla dorosłych nawet, będą tylko narkotykiem, nigdy – środkiem wychowawczym. Kto uderza dziecko, jest jego oprawcą.
Zapnij guzik, dlaczego masz buty zabłocone, czy odrobiłeś lekcje, obetnij paznokcie – tak mówią dorośli. I to nas uczy po trochu unikać ich, kryć się – nawet jeśli nic złego nie zrobiliśmy. A kiedy przypadkiem spojrzą, czekamy zaraz na jakąś uwagę.
Przede wszystkim należy uczyć dziecko patrzeć, rozumować i kochać, dopiero potem uczy się je czytać; należy nauczyć młodzieńca chcieć i móc działać, a nie tylko wiele wiedzieć i umieć.
Dziecko chce być dobre. Jeśli nie umie – naucz. Jeśli nie wie – wytłumacz. Jeśli nie może – pomóż.
Dzieci – to przyszli ludzie. Więc dopiero będą, więc jakby ich jeszcze nie było. A przecież jesteśmy: żyjemy, czujemy, cierpimy.
Zawarłem z życiem umowę: nie będziemy sobie przeszkadzać wzajemnie.
Nikomu nie życzę źle. Nie umiem. Nie wiem jak to się robi.
Nie takie ważne, żeby człowiek dużo wiedział, ale żeby dobrze wiedział, nie żeby umiał na pamięć, a żeby rozumiał, nie żeby go wszystko troszkę obchodziło, a żeby go coś naprawdę zajmowało.