Miłość spełniona w ciągu dwóch dni umiera w ciągu dwóch następnych, zdobywana w ciągu miesięcy trwa miesiące, a w ciągu lat — lata. Sedno sprawy zawsze pozostaje jednakie, nie cenimy rzeczy, które dostajemy łatwo.
Nie należy nigdy upijać się na smutno ani kochać się dla zabicia zmartwień, w obu przypadkach bowiem mamy potem straszliwego kaca.
Ma pani rację mówiąc, że papierosy to jeden z najgorszych wrogów serca. Dlatego warto apelować do młodych ludzi, żeby nie próbowali w ogóle zaczynać palić, żeby nie dali się podporządkować nałogowi. Jeżeli uda im się nie palić, bo jeszcze nie są nałogowcom, mają ogromne szanse nigdy nie zachorować na serce.
Gdy miałem 22 lata, wyznaczyłem sobie cel. Postanowiłem, że chcę być takim lekarzem, jak pewien asystent Kozłowski, imienia niestety nie pamiętam, z III Kliniki Chirurgii Akademii Medycznej w Warszawie. Był absolutnie genialny, wszystko potrafił zoperować. Gdy miałem 36 lat, mogłem sobie powiedzieć: już jestem taki, jak on. Krótko mówiąc, myślałem, że jestem świetny. I to była pycha.
Żyję dalej, staram się żyć normalnie. Zakładam, że jeszcze pożyję. Ale też nie czepiam się życia kurczowo. Jestem ateistą. Obserwacja życia i doświadczenie lekarskie utwierdzają mnie, że Boga nie ma.
W moim życiu jest tak, że na początku spotyka mnie sporo porażek i wszystko wygląda na to, że działanie skończy się spektakularną katastrofą. Jednak z biegiem czasu przychodzą sukcesy.
Moje przemyślenia są proste: nie ma człowieka, który by nie umarł. Łącznie z papieżem. Skoro jest to nieodwołalne i nieodwracalne, to nie ma się czego bać.
Każdy musi umrzeć. Dla mnie śmierć jest niczym, śmierć jest snem. Tłumaczę to sobie jeszcze tak: miałem ukochane miejsce w świecie – Wyspy Zielonego Przylądka. Ukochane było dawno temu, kiedy nie było tam tych wszystkich hoteli, tłumu turystów, hucznych imprez, a ja mogłem łowić ryby. Ale mnie na tych Wyspach nie ma. Nie żyję tam, nie żyję i już. To samo dotyczy innych miejsc na świecie. I naturalną koleją rzeczy kiedyś nie będzie mnie też tu.
Zawsze powtarzam, że powinniśmy mieć pokorę dla naszej ludzkiej natury. Osoby, które w stu procentach zaufały swemu rozumowi i racjonalnemu osądowi świata, nie doceniają siły emocji, instynktów.
W przypadku zdradzonych kobiet zemsta faktycznie ma słodki smak. W kobietach uruchamiany jest cały system, angażowane są zastępy przyjaciółek, robi się z tego dosłownie serial.
(...) wiele kobiet marzy o miłości romantycznej, ale nie wszystkie. Są kobiety, które kpią z romantyków. Proszę pamiętać, że kobiety są różne.
Mężczyźni nie ujawniają swojego romantyzmu, żeby nie narazić się na śmieszność.
Dopiero teraz wiemy, że satysfakcja jest ważniejsza niż orgazm. Znam wiele kobiet, które często podejmują kontakty erotyczne, ale rzadko mają orgazm i mimo to są bardzo zadowolone z każdego stosunku.
Więź uczuciowa, którą nazywamy miłością, przyjaźń i dobra komunikacja.
Już dziecku w wieku przedszkolnym rodzice powinni ciepło i rzeczowo odpowiadać na pytania, powinno to być kontynuowane w szkole. A w szkole seks jest milczeniem. Czaty, znajomości zawierane przez internet zastępują prawdziwą edukację seksualną.
Jestem apolityczny. Wychowałem się w rodzinie wielonarodowościowej, wielowyznaniowej i zróżnicowanej politycznie. Od dzieciństwa słyszałem od cioć i wujków diametralnie różne poglądy – od konserwatywnych, monarchistycznych po socjalistyczne. Ludzi traktuję niezależnie od orientacji politycznej. Przyjdzie czas, że kiedyś poglądy przestaną mieć znaczenie, a my spotkamy się w życiu pozagrobowym.
Niewiedza i wiedza nadmierna – to dwie niepożądane tendencje wiedzy o seksie.
Gdyby wierzyć „seksuologom katolickim” takim jak Kinga Wiśniewska-Roszkowska, mielibyśmy w swym otoczeniu 95 procent patologicznych mężczyzn, bo tylu onanizuje się od dziesięcioleci.
Wy, czarni siewcy wojny, mówcie tylko o nienawiści do wszystkiego, co nie jest wasze, mówcie o egoizmie, lecz nigdy nie używajcie słowa „miłość”, ponieważ w waszych ustach to święte słowo miłość staje się brudne.
Miejmy świadomość całej wagi dzisiejszego dnia, bo dzisiaj w gościnnych murach Bulonii nad Morzem spotkali się nie Francuzi z Anglikami, nie Rosjanie z Polakami, lecz ludzie z ludźmi (...)