Tam tylko gdzie życie, tam jest i wola, wszakże nie wola życia, lecz – tak oto uczę ciebie – wola mocy!
Niejedno ceni sobie żyjący ponad własne życie; lecz nawet i z tejże oceny przemawia – wola mocy!
Zwiesz się wolnym? Myśl, co tobą włada, usłyszeć pragnę, nie zaś, iż z jarzma jakiego umknąć się zdołałeś.
Rzekomy instynkt przyczynowości jest tylko obawą przed niezwykłością i próbą odkrycia w niej czegoś starego, poszukiwanie nie przyczyn, lecz tego, co znane.
Nie leży w naszej mocy nie przyjść na świat: lecz możemy błąd ten - gdyż niekiedy jest to błędem - naprawić. Kto się usuwa, ten postępuje nader chwalebnie: zasługuje tem niemal, by żyć...
Społeczeństwo nigdy nie zapatrywało się na cnotę inaczej, tylko jako na środek siły, władzy, porządku.
Czy kiedykolwiek jaka piękna kobieta zaziębiła się, wiedząc, że jest dobrze ubrana? Przenigdy! Nawet w tym razie, kiedy jest zaledwie ubrana.
Życie samo w sobie nie jest niczem innem jak przywłaszczaniem, krzywdzeniem, przezwyciężaniem wszystkiego, co obce i słabsze, uciskiem, srogością, narzucaniem własnych form, pochłanianiem, a już bardzo łagodnie rzecz biorąc, co najmniej wyzyskiem...
Widzieć wiedzę przez optykę artysty, sztukę jednak przez optykę życia...
Lecz jakże można podziwiać się nieustannie, nie pogardzając nieustannie?
Takimi jest oto szlachetnych dusz obyczaj: niczego nie chcą mieć one darmo, najmniej zaś życia samego.
Niesprawiedliwości niewolnictwa, okrucieństwa w podbijaniu osób i ludów nie należy mierzyć naszą miarą. Wtedy bowiem instynkt sprawiedliwości nie był jeszcze tak rozwinięty.
Istnieją wyżyny ducha, z których tragedia nawet przestaje wydawać się tragiczną.
Im wyżej się wspinasz, tym mniejszym widzi cię oko
zawiści. Najbardziej jednak znienawidzeni bywają polotni.
Iż walką być muszę i stawaniem się, i celem, i wielu celi sprzecznością: och, kto wolę moją odgadnie, odgadnie zarazem, jak krętemi drogi chadzać ja muszę!
...u syna przekonaniem staje się to, co u ojca było jeszcze kłamstwem.
- Teza, że męczennicy dowodzą prawdziwości jakiejś sprawy, jest tak mało prawdziwa, że
chciałbym zaprzeczyć, jakoby jakikolwiek męczennik miał kiedykolwiek coś wspólnego z prawdą.
Wiara obdarza niekiedy błogością, błogość nie czyni jeszcze żadnej idee fixe prawdziwą ideą, wiara nie przenosi gór, z pewnością natomiast wznosi góry tam, gdzie ich nie było: krótka przechadzka po domu wariatów pozwala zdobyć dostateczną co do tego jasność.
Rozkoszuję się wyobrażeniem, że ludzie wkrótce dość będą mieli czytania, i pisarzy na dokładkę, że uczony pewnego dnia opamiętuje się, pisze testament, i zarządza, że zwłoki jego mają być spalone wraz z całym jego księgozbiorem, nie wyłączając jego własnych pism. A jeżeli lasy mają stopniowo zanikać, czy nie będzie kiedyś na czasie traktowanie bibliotek jako drewna, słomy i chrustu? Wszak większość książek powstała z dymu i czadu głów: niechaj więc na powrót staną się dymem i czadem.
To, na co znajdujemy słowa, przestało nas już obchodzić. We wszelkiem mówieniu kryje się źdźbło pogardy.
Albowiem wierzcie mi! - aby zebrać najbogatszy plon i wydobyć najwięcej rozkoszy z istnienia, trzeba ŻYĆ NIEBEZPIECZNIE: oto cała tajemnica!