Zobacz listę duchownych buddyjskich
Powiązane tematy: nauczyciele buddyzmu; mistrzowie buddyzmuNarody nie mogą już dłużej rozwiązywać swoich problemów samodzielnie – potrzebują również przyjaciół, coraz bardziej zależąc od interesów, stanowisk i współpracy innych narodów.
Najważniejszym powodem proponowanej przeze mnie prawdziwej, regionalnej autonomii narodowej dla wszystkich Tybetańczyków jest zagwarantowanie rzeczywistej równości i jedności Tybetańczyków i Chińczyków poprzez wyplenienie szowinizmu Hanów i lokalnego nacjonalizmu.
Musimy patrzeć w przyszłość i pracować dla obopólnej korzyści. My, Tybetańczycy, pragniemy należnej, znaczącej autonomii i ustaleń, które pozwolą nam żyć w strukturach Chińskiej Republiki Ludowej. Spełnienie aspiracji Tybetańczyków zapewni Chinom stabilność i jedność. Nie przedstawiamy żadnych żądań o charakterze historycznym. Historia uczy, że nie ma na świecie kraju – i nie są nim również Chiny – którego status terytorialny pozostawałby, i mógł pozostać, niezmienny.
Moje życie nie było łatwe. Gdy miałem 16 lat, straciłem wolność. Gdy miałem lat 24, straciłem ojczyznę, a od prawie 50 lat z mojego domu płyną głównie złe wiadomości.
Mimo pewnego rozwoju i postępów gospodarczych, Tybet nadal stoi przed fundamentalnym problemem przetrwania. Powszechne, drastyczne naruszanie praw człowieka jest z reguły skutkiem polityki rasowej i kulturowej dyskryminacji. To jednak tylko symptomy i konsekwencje problemu głębszego. Władze chińskie widzą w odrębnej kulturze i religii Tybetańczyków źródło groźby podziału państwa. Z premedytacją uprawiają więc politykę, która stanowi zagrożenie dla dalszego trwania całego narodu, jego unikalnej kultury i tożsamości.
Mądrości nie można kupić w supermarkecie, nie jest możliwe uzyskanie jej siłą od innych ludzi.
Mamy jedyną w swoim rodzaju kulturę dobroci i współczucia, która może służyć całemu światu. Walka Tybetu o prawdę nie leży tylko w interesie Tybetańczyków, ale całego świata, i niesie potencjał polepszenia życia Chińczyków. Zniszczenie religii i kultury Tybetu będzie ogromną stratą dla wszystkich.
Komunistyczna propaganda chińska przedstawia bardzo różowy obraz sytuacji. Ale w rzeczywistości nawet Chińczycy, którzy przyjeżdżają do Tybetu, odnoszą wrażenie, że jest tam strasznie.
Jeżeli myślisz, że jesteś zbyt mały, by coś zmienić, spróbuj zasnąć z komarem latającym nad uchem.
Jestem tylko mnichem. Niekiedy śnią mi się sceny przemocy albo spotkania z kobietami. Ale od razu w tym samym śnie przypominam sobie, że jestem mnichem. Nigdy jednak w marzeniach sennych nie przypominam sobie, że jestem Dalajlamą.
Gdyby się okazało, że tylko kobieta przyniesie najwięcej pożytku duchowości buddyjskiej – czemu nie? Niektórzy myślą, że żartuję. Ale nie, mówię poważnie.
Chińscy bracia i siostry, zapewniam was, że nie dążę do oderwania Tybetu. Nie chcę też wbijać klina między nasze narody. Przeciwnie, zawsze byłem oddany poszukiwaniu prawdziwego rozwiązania problemu Tybetu, które służyć będzie długofalowym interesom tak Chińczyków, jak i Tybetańczyków. Moją największą troską, jak wielokrotnie powtarzałem, jest zagwarantowanie przetrwania odrębnej kultury, języka i tożsamości narodu tybetańskiego. Jako zwykły mnich, który stara się dzień po dniu żyć zgodnie z zasadami buddyjskimi, zapewniam was o szczerości moich pobudek.
Chiny przechodzą proces głębokich przemian. Uważam, że aby zmiany te mogły przebiegać płynnie, bez chaosu i przemocy, konieczne są większa otwartość, wolność informacji i świadomość społeczna. Prawdy należy szukać w faktach – faktach, które nie są fałszowane. Bez tego Chiny nie mogą liczyć na osiągnięcie prawdziwej stabilizacji. Jak można mówić o stabilizacji, jeżeli trzeba coś ukrywać, a ludzie nie mogą wyrażać swoich prawdziwych uczuć?
Celem Dharmy nie jest powodowanie sporów. Te nauki zostały podane przez wielkich mistrzów po to, żeby pomagały, a nie po to, żeby ludzie sprzeczali się ze sobą.
Aby stać się buddystą XXI wieku, należy nie tylko praktykować fizyczne i słowne aspekty Dharmy, takie jak powtarzanie mantr czy robienie pokłonów, lecz aktywnie zastanawiać się, co oznacza bycie buddystą we współczesnym świecie. Ważniejszy, choć również bardziej trudny, jest wysiłek zmierzający do przemiany umysłu.
Chociaż zgodnie z konwencjonalnymi zasadami rzeczą właściwą jest dać zdecydowany odpór komuś, kto niesprawiedliwie i bez powodu nas oskarża, to jednak nie zgadza się to z praktyką altruistycznego dążenia do oświecenia. Nie jest właściwym reagować gwałtownie bez szczególnego powodu. Jeśli ktoś z zawiści lub niechęci traktuje cię źle, obraża lub nawet uderza, zamiast reagować w ten sam sposób, powinieneś sam znieść porażkę i pozwolić tamtej osobie zwyciężyć. Czy to wydaje się nierealne? Tego rodzaju praktyka jest naprawdę bardzo trudna, ale ci, którzy zdecydowanie pragną rozwinąć altruistyczną postawę, muszą ją podjąć.
Osobiście uważam naukę o Czterech Szlachetnych Prawdach za niezwykle głęboką. Wyznacza ona ogólny plan dla całej buddyjskiej myśli i praktyki, tworząc tym samym zasadniczą strukturę indywidualnej ścieżki.
Praktykowanie moralności – czyli strzeżenie trzech bram: ciała, mowy i umysłu przed uleganiem szkodliwym działaniom – wyposaża nas w uważność i przytomność. Obie te właściwości umysłu pomagają unikać negatywnych działań fizycznych i werbalnych – działań, które wywierają destrukcyjny wpływ zarówno na nas samych, jak i na innych. Dlatego moralność stanowi podstawę buddyjskiej ścieżki.
Spośród wskazań przyjmowania Schronienia najważniejsze jest to mówiące o uznawaniu prawa przyczynowości i życiu ze świadomością prawa Karmy.[...]Powstrzymywanie się od negatywnych działań jest oznaką urzeczywistnienia przyjęcia Schronienia. Schronienie wzmacnia naszą odwagę podejmowania pozytywnych działań i osłabia śmiałość w oddawaniu się działaniom negatywnym.
Obym otrzymał pełne mocy błogosławieństwo,
Tak, bym doskonalił w sobie ten niewymuszony, altruistyczny umysł oświecenia,
Mający jako swój rdzeń współczucie, promieniujące we wszelkich kierunkach,
I przeniknięte pragnieniem wyzwolenia wszystkich czujących istot.