Zobacz listę aktorów, aktorek
W ciągu ostatnich sześciu lat zjeździłem trochę świat i przekonałem się, że w niektórych zakątkach życie potrafi być naprawdę gówniane.
Te pieniądze, które mi płacą – większość ludzi przez całe swoje życie nie zarobi tyle, ile ja inkasuję za parę miesięcy spędzonych na planie filmowym. Za cholerę nie rozumiem jak to się dzieje.
Tak bardzo znów chciałbym pić. Ale nie, nie chodzi tu o jedno piwo, o jednego drinka. Chciałbym przez kilka dni zalewać się w trupa, łykać Oksykodon albo Percocet, z myślą, że ja się nie uzależnię. Tak, przyznam, bardzo chętnie bym się nawalił.
Mój syn dał mi wolę życia, której nigdy wcześniej nie miałem. Chcę żyć jak najdłużej, żeby widzieć jak się rozwija i dorasta. Wiem, że jestem mu potrzebny.
Marzę, by znaleźć odpowiednią kobietę i w końcu się zakochać. Ale nie wiem czy byłbym dobrym partnerem.
Los Angeles to o wiele bardziej smutne miasto niż mój kochany Dublin. Irlandczyków uważa się za smutasów. To bzdura! Mamy poczucie humoru i dystans do samych siebie, jak mało kto.
Każde nowe doświadczenie poszerza horyzonty, każda nowa umiejętność pozwala się rozwijać... Wiem, że to brzmi jak pieprzenie w bambus, ale taka jest prawda.
Ja? Zły chłopiec? Kochanie, mało się znamy, ale jak poznamy się lepiej, to udowodnię ci, że jestem aniołem.
Doskonale wiem, co to znaczy być uzależnionym (...). Nie wstydzę się swojej przeszłości. Spędziłem ponad dekadę, żyjąc dziko, ale z jakiegoś powodu było to coś, co musiałem przejść. Dziś czuję, że się wyszalałem. Cenię spokój i harmonię.
Dobrze sypiam, dopiero gdy się porządnie wyszaleję.
Darling, lepiej, żebyś tego nie słyszała! Śpiewam wyłącznie pod prysznicem. I sam przy tym głuchnę.
Człowiek uczy się, zdobywając kolejne doświadczenia i obserwując innych. Ale nadal czegoś szuka. Wydaje Ci się, że Bill Gates ma wszystko? Albo że ja mam wszystko? Owszem, osiągnąłem sporo. Mam pieniądze, nazwisko, fantastycznego syna. Nie każdy może to o sobie powiedzieć. Ale czy to znaczy, że już niczego mi nie brak?
Cieszę się, że nauczyłem się tańczyć salsę, choć przyznaję, że na planie, po ośmiu godzinach kręcenia tyłkiem już mi się trochę nudziło.
Bond to dla mnie rzecz święta. Wychowałem się na tych filmach i dla mnie ciągle pełne są one niesamowitej magii. Gdybym zobaczył, jak to wygląda od kuchni, magia zniknęłaby bezpowrotnie. Dlatego masz moje słowo: owszem, kupię bilet na każdy następny film z agentem 007, choćby i za ostatnie pieniądze, ale sam nigdy w życiu go nie zagram.