Kto jest istotnie dyktatorem, ten jest istotnie niewolnikiem, to jest największa niewola i poniżanie się, i schlebianie typom najgorszym. Taki człowiek zgoła nie zaspokaja swoich pożądań, tylko cierpi niezliczone niedostatki i okazuje się w świetle prawdy biedakiem, jeżeli ktoś umie zobaczyć całą duszę – to człowiek, którego strach dławi całe życie i wciąż go chwyta skurcz i ustawiczna męka, jeżeli jego stan jest podobny do stanu państwa, którym on włada.
Słowo "praca" przywołuje we mnie jeden obraz. Mam pięć czy sześć lat i stroję wyprostowana na łóżku. Matka wkłada mi przez głowę wełnianą koszulę. (...) Patrzę na nią, a ona płacze. Cicho, z wściekłości. I płacząc mówi: "Nie wolno ci robić tego, co ja! Nie wolno ci zostać żoną, mamą, niewolnicą ciemną jak tabaka w rogu! Musisz iść do pracy! Musisz pracować! Podróżować! Świat! Zobaczyć Świat!" A ja nie rozumiałam, dlaczego ona tyle pracuje, a pracuje zawsze: czyż to, co robi, nie jest pracą? I pewnego dnia, kiedy miałam kilkanaście lat, przypomniałam mamie tamten dzień i spytałam: "Czy to, co robiłaś, to nie była praca?". A ona odparła: "Nie. To było niewolnictwo".
Trudno milczeć, gdy boli, trudno nie płakać, gdy się tonie, trudno nie wzdychać w niewoli.
Zgodnie z naturalnym prawem niewolnik nienawidzi swego pana.
Tak jak niewola tłumi, niszczy, gasi myśli człowieka, tak wolność myśli pomnaża, wznosi serce, rozwesela twarz, czyni oko śmiałym, spojrzenie i chód żywym.
Wrodzona niewola podobna jest diabelskiej niewoli.
Każdy niewolnik ma we własnej dłoni dość mocy, aby niewolę przekreślić.
[akt I, scena III]
Sam stajesz się szczęśliwy, sam stajesz się zły, sam stajesz się smutny. Dopóki sobie tego nie uświadomisz zawsze będziesz niewolnikiem.
Opanowanie siebie przychodzi wraz z uświadomieniem sobie: „Jestem całkowicie odpowiedzialny za wszystko co mi się przydarzy. Cokolwiek się stanie, bezwarunkowo, ja jestem całkowicie odpowiedzialny".
Gdyby Bóg istniał, człowiek nie mógłby być wolny. Przy Bogu człowiek zawsze będzie niewolnikiem a wolność pustym słowem. Dopiero gdy nie ma Boga, wolność zaczyna nabierać znaczenia.
Kochanie to niedola ciężka, bo przez nie człek wolny niewolnikiem się staje. Równie jak ptak, z łuku postrzelon, spada pod nogi myśliwca, tak i człek, miłością porażon, nie ma już mocy odlecieć od nóg kochanych...Kochanie to kalectwo, bo człek, jak ślepy, świata za swoim kochaniem nie widzi...Kochanie to smutek, bo kiedyż więcej łez płynie, kiedyż więcej wzdychań boki wydają? Kto pokocha, temu już nie w głowie ni stroje, ni tańce, ni kości, ni łowy; siedzieć on gotów, kolana własne dłońmi objąwszy, tak tęskniąc rzewliwie, jako ów, który kogoś bliskiego postradał...Kochanie to choroba, gdyż w nim, jako w chorobie, twarz bieleje, oczy wpadają, ręce się trzęsą i palce chudną, a człek o śmierci rozmyśla albo jak w obłąkaniu ze zjeżoną głową chodzi, z miesiącem gada, rad miłe imię na piasku pisze, a gdy mu je wiatr zwieje, tedy powiada "nieszczęście!"...i ślochać gotów...
Czy zastanawiamy się, że bogactwo świata od niepamiętnych czasów było budowane przez niewolników? Od systemów nawadniania Mezopotamii, chińskich murów, egipskich piramid, ateńskiego Akropolu po plantacje cukru na Kubie, bawełny w Luizjanie i Arkansas, po kopalnie węgla na Kołymie i niemieckie autostrady? A wojny? Od prawieków toczono wojny, aby zdobyć niewolnika. Zdobyć, zakuć w dyby, popędzić batem, zgwałcić, poczuć satysfakcję, że ma się drugiego człowieka na własność. To był ważny, a często i jedyny powód wojen, potężna i nawet jawna ich sprężyna.
Ten, kto nie umie rozstać się z cennymi rzeczami w potrzebie, sam nakłada sobie kajdany.
Przecież dlatego kobiety wszędzie są niewolnicami, że lgną do tych, którzy je lekceważą.
Nawet niewolnik jest wolny, gdy jego niewola służy wolności.
Mało kto jednak wie, że wyzwoliwszy się od jakiejkolwiek tyranii, choćby od dyktatury męskich ambicji, i osiągnąwszy pełną wolność, człowiek natychmiast popada w kolejną niewolę. Mało kto bywa świadom, jak potrafi, tyranizować wolność, jak srogi staje się jej dyktat poprzez to, że nie daje żadnego dyktatu, a ściślej — poprzez fakt, że nakazuje być wolnym. Ów nakap obezwładnia, paraliżuje, ogranicza, nie pozwala nikomu i niczemu się podporządkować, ponieważ każde podporządkowanie jest zarazem zamachem na wolność. Rodzi się także strach, niemal taki sam jak ten, który towarzyszy tyranii. Jest to strach przed koniecznością wyboru, ponieważ każdy wybór niesie z sobą pewne ograniczanie wolności. Dlatego naprawdę wolnymi mogą być tylko niektórzy ludzie. Ich wolność została wpisana w taki a nie inny układ posiadanych przez nich genów, co sprawia, że niejako już rodzą się wolni i przez całe swoje życie wolnymi pozostają, nawet w podziemnych kazamatach tyranów, nawet z rękami skutymi przez łańcuchy. Wolność bowiem może być traktowana jako pewien stan prawny człowieka, ale również jako pewien stan ducha ludzkiego. I to jest dopiero wolność prawdziwa.
Wolny zaś jest ten, kto nie oddał się w niewole samemu sobie.
Nie ma nic bardziej przerażającego niż barbarzyński stan niewolniczy, który nauczył się uważać swój byt za niesprawiedliwość i gotuje się mścić nie tylko za siebie, ale za wszystkie pokolenia.
[...] w sferze pojęć niewolników człowiek dobry musi przedewszystkiem nie być człowiekiem niebezpiecznym: według nich jest on dobroduszny, łatwo dający się oszukiwać, może nawet nieco głupi, un bonhomme. Wszędzie, gdzie morał niewolniczy ma przewagę, objawia się skłonność do zbliżenia słów „dobry” i „głupi”.
Nie przywiązywać się do żadnego człowieka, chociażby najmilszego, każdy człowiek jest więzieniem i cieśnią.
Jeżeli chcemy celu, to musimy chcieć środków do niego wiodących: kto chce mieć niewolników, ten popełnia szaleństwo, wychowując ich na panów.