Kino wciela najgorszy ideał mas… Nie jest to koniec świata, lecz koniec cywilizacji.
Tak, tak, kino to ucieczka w krainę wyobraźni.
Znam mechanizmy manipulacji i propagandy. W końcu mój żywioł to kino.
Ukuto takie powiedzenie: jeżeli widz po projekcji myśli przynajmniej przez pięć minut na temat filmu, oznacza to wielkie zwycięstwo reżysera. Ja po projekcji "Nienasycenia" myślałem cały dzień.
Ekran jest magicznym medium. Ma taką moc, że może angażować zainteresowanie, ponieważ przekazuje emocje i nastroje, w sposób z jakim żadna inna forma sztuki nie może się zmierzyć.
Niektórzy mówią, że kamera nigdy nie kłamie. A ja mówię: oczywiście, że kłamie. I właśnie po to jest! W teatrze to niemożliwe. Nie można wyjść na scenę i udawać dobrego aktora. Każdy idiota zobaczy to w ciągu pięciu sekund. A kino bardzo często robi z nas idiotów. Po to właśnie istnieje.
Kocham to. Nic nie robi na mnie takiego wrażenia jak kino. Poza tym dzięki filmom mogę obserwować, jak się zmieniam. Jest coś urzekającego w tym, że jestem utrwalony na taśmie i że kiedy będę starszy, będę mógł na to patrzeć i opowiadać o swoich doświadczeniach.
Reżyseria jest ekscytująca, w sumie lepiej być malarzem, niż obrazem.
Dziewięćdziesiąt procent filmów jest przeciętnych, ale mają zapewnioną publiczność i dystrybucję w trzech tysiącach kin.
Lubię w filmie to, że może być dziwny, klasyczny, normalny, romantyczny. Kino jest dla mnie najbardziej uniwersalną rzeczą.
Film nigdy nie jest naprawdę dobry, dopóki kamera nie jest okiem w głowie poety.
Myślę że w sztuce, szczególnie w filmach, ludzie starają się potwierdzić swoją własną egzystencję.
Kino przemawia do widza strachem przed śmiercią.
W kinie amerykańskim obowiązuje czysto komercyjne podejście. Nie można mieć złudzeń. Teraz akurat dobrze sprzedaje się science-fiction. Czasami, jak w w wypadku adaptacji Dicka czy „Solaris” Hollywood idzie na pewien eksperyment, bo chce poszerzyć repertuar, ale tak naprawdę w tej zabawie chodzi tylko o pieniądze. Duże pieniądze. Ja nie mam aż tyle wolnego czasu, żeby dniami i nocami oglądać te wszystkie filmy. Na pewno nic ciekawego nie zwabiło mnie w ich treści. Coraz młodsi reżyserzy straszą nas ciągle tym samym – narkotykami, robotami, ale są to odgrzewane kotlety przyprawione nowymi zapachami. Nikt nie wymyślił nic nowego.
CGI całkowicie zrujnowało wypadki samochodowe, ponieważ jak teraz można być nimi zachwyconym? Kiedy oglądasz te z lat 70-tych, to były prawdziwe samochody, prawdziwy metal, prawdziwe uderzenie. Oni to robili naprawdę i ryzykowali życie. Jednak wiedziałem, że zostanie to w końcu zastąpione przez CGI.
Oglądałem wszystko, najchętniej krwawe kino klasy B. Nagle w ręce wpadła mi kaseta z filmem Briana de Palmy Człowiek z blizną. Obejrzałem go kilka razy i już wiedziałem, jak zrobić własny film.
Nigdy nie chodziłem do szkoły filmowej – chodziłem do kina.
Jestem wielbicielem gatunków: wszystkiego, od spaghetti westernów po filmy o samurajach.
Próbujemy w jakiś sposób żeby polskie kino łączyło się z Europejskim. I żeby było częścią kina Europejskiego.