Wiara to nie to samo co niewiara. Jak wierzysz, to musisz dotrzeć do samego źródła wiary, a potem juz nie trzeba dalej szukać. Nie ma żadnego dalej. Za to niewierzący ma problem. Postanowił rozmontować świat, ale wszystko, co może wskazać jako nieprawdę, odsłania dwie nowe możliwości. Jeśli Bóg chodził po ziemi, jak ją stwarzał, to wstajesz rano, stawiasz stopy na prawdziwej podłodze i nie musisz się martwić, skąd się wzięłą. Ale jak nie chodził, to musisz wymyślić całe nowe wyjaśnienie, co w ogóle rozumiesz pod słowem "prawdziwy". I musisz na wszystko patrzeć w tym samym świetle. Jeśli to w ogóle światło. Na siebie teź. Jedno pytanie pasuje do wszystkiego. To jak myślisz, porfesorze? Istniejesz naprawdę?
- Musimy, droga pani, robić rzeczy bezcelowe. Inaczej nasze życie byłoby płaskie i nijakie, jak życie tych tam... [...] Potrzeba irrealna jest tym, co różni nas od zwierząt. Nie nasze myślenie, nie mądre księgi. Musimy robić rzeczy niepotrzebne, nieprzydatne, których żywot jest krótki, lecz olśniewający, rzeczy, które zadziwiają, nawet jeżeli zaraz się je zapomni. Nasze istnienie musi być pełne takich fajerwerków. Inaczej popadlibyśmy w niepokój i stali się bezpłodni.