Tapeta dyndała ze ściany w strzępach. Magnus mógł jedynie dostrzec to tu, to tam po kilka słów na pozostałych kawałkach: LITOŚCI, ŻAŁUJĄ, DIABELSKIE Ostatnie zdanie było jeszcze czytelne. Głosiło: NIECH BÓG ZLITUJE SIĘ NAD NASZYMI DUSZAMI. Poniżej, nienapisane krwią, lecz wycięte w tapecie, przez co Magnus podejrzewał, że zrobił to ktoś inny, było napisane: BÓG NIE LITUJE SIĘ I JA TAKŻE.
Jesteś czarownikiem, przyjacielem mojego ojca. Zawsze wspominał cię mojej siostrze i mnie, gdy inni Nocni Łowcy wyrażali się źle w naszej obecności o Podziemnych. Opowiadał że znał czarownika, który był lepszym przyjacielem i osobą bardziej godną zaufania niż jest niejeden Nephilim.
Zaufanie jest jak umieszczenie sztyletu w czyjejś dłoni i ustawienie jego ostrza tak by celowało prosto w twoje serce.
Nephilim, który zaatakował Przyziemnego, a przecież jego zadaniem była ich ochrona - Clave byłoby tym zachwycone.
Robiłam to o co mnie proszono, a moja nagroda to, to że moje życie spłonęło na popiół. Nie mów mi o złagodzeniu mojego bólu. Mój ból jest jedyną rzeczą jaka mi pozostała.
Co się z nim stało? – Magnus zapytał zadumany. – Pozwól mi pomyśleć...Ukradł rower i jechał nim, nie używając ani przez chwilę rąk, przez Trafalgar Square. Próbował wspiąć się na Kolumnę Nelsona i z nim walczyć. Potem zgubiłem go na chwile, a gdy udało mi się go dogonić, wędrował w Hyde Parku, dobrnął do Jeziora Serpentine, rozłożył ręce i zaczął krzyczeć: „Kaczki, przyjmijcie mnie jako waszego
króla!
Co za znakomity pomysł. Słyszałem, że alkohol tylko polepsza celność. Noc jest jeszcze młoda. Wyobraź sobie ile barmanek możesz postrzelić przed nadejściem świtu.
Aniele, daj mi cierpliwość, żebym go nie udusił i mądrość, bym wbił mu trochę rozsądku do jego zakutego łba.
Miłość to miłość. Nie istnieje żadne lekarstwo na złamane serce, które nie zniszczyłoby jego zdolności kochania na zawsze.